środa, 30 listopada 2011

Lutto Lento - Death Beam


Lutto Lento - Death Beam
Sangoplasmo Records
2011

Do fascynacji serbskim wynalazcą, Nikola Teslą przyznawało się wielu artystów. W filmie Jima Jarmuscha Kawa i Papierosy, Jack White, grający samego siebie, pokazuje swojej siostrze własnoręcznie wykonany transformator Tesli. W 2008 roku, polska grupa Silver Rocket, dowodzona przez Mariusza Szypurę, oddała hołd temu genialnemu człowiekowi poświęcając mu całą płytę. Jego życie i wynalazki stały się także inspiracją dla Lubomira Grzelaka, wrocławskiego artysty dźwiękowego, tworzącego jako Lutto Lento. Kaseta Death Beam to część dźwiękowej instalacji we wrocławskiej galerii Czarny Neseser, poświęconej właśnie Nikoli Tesli (Longing for Tesla).



Death Beam to dobry przykład na poparcie tezy, iż plądrofonia trzyma się świetnie. Od czasu Johna Oswalda, który nakreślił podstawowy wzór na opisywanie tego terminu, wielu artystów powiesiło sobie plakat z tą regułką nad łóżkiem. Wystarczy wspomnieć o legendarnej już grupie Negativland, rodzimym Skalpelu czy w pewnym sensie nawet o nowej płycie Oneothrix Point Never, która wykorzystuje techniki plądrofoniczne. Muzyka Lutto Lento składa się głównie ze spowolnionych, pokrojonych promieniem śmierci fragmentów znanych i nieznanych utworów muzyki pop, r&b i rap. Kaseta Death Beam zbudowana jest z dwóch takich utworów, po siedemnaście minut każdy. Spowolniony beat, dopasowujący się do nazwy projektu (kto zna włoski ten wie), rozlewające się po brzegach kasety zniekształcone odgłosy, milion woltów w powietrzu. Nie ma przeciwwskazań by nie wyobrazić sobie pracującego Teslę w swoim słynnym laboratorium. Rezultatem tych zabiegów (znaczy się plądrofonicznych poszukiwań) są dźwięki, które brzmią tak, jakby muzykę techno sprasować, włożyć do kosmicznej sondy, wysłać w kosmos w kierunku Jowisza i odbierać zagłuszone sygnały potwierdzające istnienie sondy oraz planety. Obie piosenki Untitled 1 i 2 kojarzą się też z filmowymi obrazami. Dla jednych będzie to niskobudżetowy horror z kraju kwitnącej wiśni, a dla innych świetna muzyczna alternatywa służąca jako soundtrack do eksperymentalnych dzieł Mayi Deren, nielubiących kompozycji Teiji Ito. Ta muzyka podobnie jak sławny transformator jest niebezpieczna. Połączenie fascynujących kolażowych tekstur z polem elektromagnetycznym, w którym wytwarza się wysokie napięcie tajemniczych dźwięków, prowadzi do częstych poparzeń narządu słuchu. Dlatego z Death Beam należy obchodzić się bardzo ostrożnie.




Death Beam do kupienia w limitowanym nakładzie 23 sztuk na stronie wytwórni Sangoplasmo Records. (nakład został wyczerpany!). Tam również istnieje możliwość zakupu - także limitowanego - mixtape'u (giallo morto mixtape) stworzonego przez Lutto Lento i zawierającego utwory charakterystyczne dla włoskich filmów, określanych terminem giallo.

Sangoplasmo Records
http://luttolento.tumblr.com/

piątek, 25 listopada 2011

poniedziałek, 21 listopada 2011

Muzyka Końca Lata - PKP Anielina



Jeszcze śniegu nie widziałem, mróz ledwie mrozi, do prawdziwej zimy daleko.. A jednak już zdążyłem zatęsknić za ciepłym słońcem i jeszcze cieplejszymi nocami, spędzanymi spacerując za rękę po Kazimierzu.

niedziela, 20 listopada 2011

Aktorki, przez które aktywuję funkcję Slow Motion

Post ten jest hołdem dla wszystkich kobiet, bo każda z Was - drogie panie - jest wyjątkowa. Każda ma coś, co odróżnia ją od innych kobiet. I ta różnorodność połączona z inteligencją i urodą daje taki efekt, że my - mężczyźni, nie potrafimy wyobrazić sobie bez Was życia. Oto krótka lista najpiękniejszych aktorek, które nawet beznadziejny film, dzięki swojemu kunsztowi aktorskiemu i urodzie, potrafią zamienić w dzieło, do którego z przyjemnością się wraca. 


Monica Bellucci - włoska piękność to kobieta idealna. Moja prywatna opinia brzmi: Bóg stwarzając piękno myślał o Monice Bellucci. Zaczynała jako modelka, sławę zyskała jako aktorka. Grała u Tornatore, u Francisa Forda Copolli i współpracowała z braćmi Wachowskimi. Z całą pewnością godnie zajmie miejsce po Sophie Loren czy Claudii Cardinale, dwóch innych włoszkach, których pragnął świat. 

Film z udziałem Monici Bellucci, który musisz obejrzeć: Malena (2000)


Anna Karina - ta francuska aktorka duńskiego pochodzenia, paraliżuje widza zniewalającym uśmiechem i spojrzeniem. Muza Godarda, Viscontiego i Cukora, zaczynała od małych ról w reklamie mydła i płynu do kąpieli. Od jakiegoś już czasu nie występuje w filmach, lecz prezentuje swe zdolności wokalne, koncertując w różnych miejscach świata. Dwa lata temu była w Polsce na festiwalu Off Plus Camera w Krakowie. Do tej pory nie mogę sobie wybaczyć, że mnie tam wtedy nie było...

Film z udziałem Anny Kariny, który musisz obejrzeć: Kobieta jest kobietą (1961)


Emmanuelle Beart - nie jest tajemnicą, że moja osoba ma wrodzoną słabość do pań znad Sekwany. Większość kinomanów kojarzy ją pewnie z filmu Mission: Impossible, gdzie grała u boku Toma Cruise'a. Zjawiskowa, o niebanalnej urodzie, pięknych, dużych oczach i ponętnych ustach. Taka właśnie jest Emmanuelle Beart.

Film z udziałem Emmanuel Beart, który musisz obejrzeć: Manon u źródeł (1986)


Lotte Verbeek - tę holenderską piękność odkryłem całkiem niedawno. Nakręcony w 2009 roku obraz Nic Osobistego Urszulii Antoniak to opowieść o samotności z wyboru, o miłości i potrzebie posiadania bliskiego rodzącej się z samotności. To współczesna opowieść o otaczającym nas świecie, gdzie pomimo tego, że człowiek kocha, to i tak czuje pustkę. Lotte to jedna z najlepiej obiecujących aktorek młodego pokolenia. I najpiękniejszych. Teraz jej talent i urodę możemy podziwiać w serialu Rodzina Borgiów. Dlatego musiałem zakupić pakiet z HBO.

Film z udziałem Lotte Verbeek, który musisz obejrzeć: Nic osobistego (2009)


Isabelle Adjani - w jej żyłach płynie niemiecka i algierska krew. Uznana za jedną z najwybitniejszych francuskich aktorek. Ze słabości do jej wdzięków spowiadało się wielu mężczyzn, m.in. Marcin Świetlicki. Mężczyźni mają zakodowane, że są niezbędni, a nie są. Kobiety takie jak Adjani - wręcz przeciwnie. 

Film z udziałem Isabelle Adjani, który musisz obejrzeć: Camille Claudel (1988)


Penelope Cruz - muza Almodovara, hiszpański temperament, kusicielka. W każdym filmie zachwyca, nikt też nie pali papierosów tak w zmysłowy sposób jak ona. Zagra w najnowszym filmie Woody'ego Allena, którego szczegóły są na razie (jak zawsze) owiane tajemnicą.

Film z udziałem Penelope Cruz, który musisz obejrzeć: Volver (2006)


Golshifteh Farahani - jest córką irańskiego aktora i reżysera teatralnego Behzada Farahaniego. Od najmłodszych lat jej zainteresowania orbitowały wokół muzyki i filmu. Była członkiem grupy rockowej, gra na fortepianie, lecz prawdziwą sławę Farahani przyniosło kino. Występowała u Ghobadiego, Ridley'a Scotta i Asghara Farhadiego. Świetna aktorka i piękna kobieta. Zresztą, wszystkie irańskie kobiety są piękne. W ogóle kobiety są piękne...

Film z udziałem Golshifteh Farahani, który musisz obejrzeć: Co wiesz o Elly? (2009)


Marilyn Monroe - przygoda z tą aktorką rozpoczęła się rok temu i nic nie wskazuje na to, by szybko się zakończyła. Przeczytałem chyba wszystkie dostępne publikacje o jej osobie, obejrzałem prawie wszystkie jej filmy. Otacza ją aura schyłku wielkiego Hollywood, skandale obyczajowe, które zapoczątkowały przemiany społeczno-obyczajowe w latach 60. w USA. Piękna i utalentowana aktorka, nieszczęśliwa kobieta.

Film z udziałem Marilyn Monroe, który musisz obejrzeć: Pół żartem pół serio (1959)


Juliette Binoche - kolejna aktorka z Francji, której "prawdziwa" kariera rozpoczęła się od ról u Godarda i Kieślowskiego. Stopniowo ukazywała swój potencjał, co w 1996 roku przyniosło jej Oscara za rolę w filmie Angielski Pacjent i dziesiątki innych nagród. Kobieta piękna, której uroda wraz z upływającym czasem nadal zachwyca i onieśmiela. Nawet w reklamie francuskiego banku. 


Film z udziałem Juliette Binoche, który musisz obejrzeć: Czekolada (2000)



Claudia Cardinale - niedawno gościła w naszym kraju, gromadząc wokół siebie tłumy ludzi. Nic dziwnego. Mimo upływu czasu Claudia wciąż zachwyca kinomanów i zwykłych ludzi. I zawsze można obejrzeć filmy z jej udziałem - bez niej ich magia nie byłaby czymś wyjątkowym - stałaby się powszechna. Nawet dziki zachód "zyskiwał piękno" i łagodność dzięki Claudii.

Film z udziałem Claudii Cardinale, który musisz obejrzeć: Osiem i pół (1963)


Barbara Brylska - polska aktorka, która zrobiła wielką karierę w Rosji (wtedy jeszcze w ZSRR). To, co podoba mi się u Pani Brylskiej najbardziej - oprócz oczywiście znakomitych ról - to te z lekka tajemnicze i intrygujące spojrzenie. Nawet egipski faraon nie mógł się mu oprzeć, a co dopiero nasz mały rycerz, Wołodyjowski. 

Filmy z udziałem Barbary Brylskiej, które musisz obejrzeć: Anatomia miłości (1972) oraz Faraon (1966)


Mia Farrow - jej urokowi uległ Frank Sinatra (chociaż on w zasadzie dość często ulegał) i Woody Allen. Małżeństwo z tym ostatnim zakończyło się obyczajowym skandalem. Ja jednak Mię Farrow pamiętam jako kobietę o słodkim, dziecięcym głosie w Rosemary's Baby i Wielkim Gatsby. Kobiety obcięte "na zapałkę" też wyglądają uroczo.

Film z udziałem Mii Farrow, który musisz obejrzeć: Dziecko Rosemary (1968)


Anna Dymna - może to tylko moja osobista opinia, ale uważam, że prawie każda rola, w którą wciela się Pani Ania, nabiera jakiegoś dziwnego, trudno wytłumaczalnego blasku. I nie ma tu zasługi scenarzysty czy reżysera - to od niej bije jakaś naturalna jasność, doniosłość, wdzięk i naturalność. Nie dość, że bardzo utalentowana aktorka, to jeszcze człowiek o szlachetnym sercu. Że Janosik wybrał Marynę....

Filmy z udziałem Anny Dymnej, które musisz obejrzeć: Kochaj albo rzuć (1977) oraz Tylko Strach (1993)

piątek, 18 listopada 2011

środa, 16 listopada 2011

poDAWAJ! dalej


Przyjęło się, że we współczesnym świecie trzeba ciągle brać. I nie sposób zmienić tego nawyku, gdy w Twoje ręce wpada taka miła niespodzianka. Kolejna, której nadawca pochodzi z Wrocławia. Coś dobrego dzieje się w tym mieście, co budzi moje zaniepokojenie o pozostałe sceny muzyczne w Polsce.


dawaj! (z małej litery i z akcentem na drugie a) to duet, który tworzą Julcia Kwietniewska i Krzysiek Birowski. Projekt ten bazuje na polskich tekstach śpiewanych przez Julcię. Krzysiek natomiast odpowiada za stronę muzyczną całego przedsięwzięcia. dawaj! to także odskocznia od hałaśliwych gitar, które towarzyszą tej dwójce w zespole Robot House - przecież każdemu należy się chwila odpoczynku. Dwuosobowy projekt skupia się na tworzeniu ładnych piosenek, lekko melancholijnych, którym można przykleić łatkę indie rock czy folk rock, ale my nie o tym chcemy mówić. To, co najbardziej podoba nam się w ich muzyce, to ta efemeryczna nutka psychodelii, która niepozornie wkrada się w te utwory nadając im niejednoznacznego charakteru - dlatego też katalogowanie tej muzyki nie ma sensu. Każdy nazwie ją po swojemu (niech wam wystarczy definicja: ładne piosenki).

Cztery utwory, których można posłuchać na ich Fejsbuku (+ koncertowy Roland), to psychodeliczne, muzyczne delicje, którymi można się długo delektować lub też jeść łapczywie. Jak kto lubi. Słychać tu wpływy Ścianki, ale tej z Białych Wakacji (niezwykle intrygujący Paciorek i równie frapujący Ty zawsze prowadzisz). Mnie samego najbardziej uwiódł Utwór o rzecze, wielowarstwowa kompozycja, w której dosłuchuję się (w początkowej i końcowej części) dźwięków charakterystycznych dla Davida Robacka - nie ma przeciwwskazań by powtórzyć ją jeszcze sto razy lub tysiąc. Na 3 wita nas altówka i przesterowana gitara, która tworzy niemal shoegaze'ową muzyczną ścianę. Całość jest lekka, dzięki czemu słucha się tego znakomicie. Trzeba przyznać, że dawaj! jak i spokrewniony Robot House posiadają niezwykłą zdolność do tworzenia chwytliwych melodii. O takie zespoły, mimo ekspansji internetu, wciąż trudno, więc jest się z czego cieszyć (to zdanie ma charakter wybitnie subiektywny).


dawaj! ma już za sobą klubowy debiut jak również prezentację w najpopularniejszym programie Polskiego Radia - w Trójce. Wciąż jednak doskwiera im brak popularności, rozpoznawania na ulicach, błagalnego proszenia o autografy, pomyłek typu: czy to nie jest przypadkiem gitarzysta Sonic Youth albo czy ta pani nie była wczoraj u Oprah'y? Nie dawajcie dzieciom grzybów! Dbajcie o ich rozwój obdarowując ich tego typu muzyką. Zamiast brać - dawaj!. Kto żyw i ci, którzy mają konta na najpopularniejszych portalach społecznościowych - poDawaj! dalej.

Lubię to! - dawaj!

sobota, 12 listopada 2011

Dom Snów


Dom Snów
reż. Jim Sheridan
2011

Śniłem, w sumie jak praktycznie zawsze kiedy śpię.. Śniłem o tym, że wraz z moim kolegą zostaliśmy napadnięci przez bandę hooligans. A my, że w walce zostaliśmy wychowani, niczym Spartanie wyszkoleni, gibcy jak Rocky Balboa, "tańczyliśmy" na asfaltowym ringu jakim był parking, doprowadzając oprawców do szału. Wszystko by było fajnie, ale się potknąłem na dziurze i dostaliśmy bęcki. Na szczęście to tylko sen;) I dobrze o tym wiedziałem, bo obudziłem się z całym zestawem moich prostych zębów.

Lecz nie zawsze musi tak być, jestem pewien, że nie raz zdarzyło się Wam mylić jawę ze snem, albo sen z jawą. Jak kto woli. Ja osobiście, oczywiście należę do tego grona.

wtorek, 8 listopada 2011

Robot House!!!

fot. Zbyszek Tyczyński

Robot House - EP
wyd. własne
2011

Moje wspomnienia dotyczące Wrocławia nie należą do najprzyjemniejszych; zbyt długa przechadzka ulicą Traugutta, przebiegający drogę manifestanci w tęczowych kolorach i obrażalska kłódka, która za nic w świecie nie chciała zatrzymać się na Moście Tumskim. Ktoś powie, że chodzę złymi drogami; że powinienem sprawdzić wrocławskie piwnice i szpitale. A co tam takiego ciekawego, panie? - pytam. Robot House!!!

Było nas trzech, w każdym z nas inna krew... No, można tak powiedzieć. Zespół jest dziełem trójki przyjaciół (Szymon Smolak, Marcin Kucharczyk, Krzychu Birowski), multi multiinstrumentalistów, którzy wychodząc od niezobowiązującego grania, pragną zdobyć władzę nad światem. By to się udało, zaprosili jeszcze dwójkę ludzi: Julcię Kwietniewską i Zbyszka Tyczyńskiego, który aktywuje wszystko to, co ma klawisze - nawet te więzienne. Ich wydawniczy dorobek jest skromny, ale to tylko dlatego, że nie wcisnęli jeszcze wszystkich przycisków na konsoli sterującej. W tym roku wydali swą pierwszą EP-kę, na której znajdują się trzy utwory - ich energia zasiliłaby niejedną śląską elektrownię opalaną węglem kamiennym zastępując szkodliwą dla środowiska mieszankę gazowych odpadów unoszących się nad okolicą, trujących mieszkające nieopodal gżegżółki. Robot House!!!

I tak mamy utwór Venus, nad którym mecenas sprawuje sam Botticelli. Jako że tytuł zobowiązuje, to za mikrofonem stanęła kobieta (Julcia Kwietniewska). Gitara elektryczna jest "cięta", wtóruje mu rozkołysany bas i perkusja, a cała trójka stara się dostroić do intrygującego wokalu śpiewającej Wenus. Udaje się im to znakomicie po niecałych dwóch minutach, kiedy rozpędzone instrumenty i wokal Julci stapiają się, tworząc jedną, gorącą substancję. Jeszcze mocniej i goręcej jest w utworze rozpoczynającym - Bond. Twórcy najnowszego filmu o agencie Jej Królewskiej Mości być może nie mają jeszcze zakontraktowanych wszystkich artystów do soundtracku - pora pomyśleć o Robot House. Dwie minuty instrumentalnego, wykalkulowanego (tak!!!) gitarowego jazgotu, przywołującego na myśl Sonic Youth, ma w sobie wystarczającą moc, by nie zdechnąć za rogiem. Chanting - czyli marynarskie szanty w wykonaniu Miroslava (Blisko Pola), śpiewane w czasie  wyprawy po Morzu Diabelskim.  To tyle, jeśli chodzi o EP-kę. Zespół pracuje nad nowymi kompozycjami (pełno pary i zapachu potu w powietrzu), a dwa rezultaty tego pracoholizmu można odsłuchać na ich Fejsbuku. Człowiek to kawałek zaśpiewany po polsku, z basem czyszczącym niskie rejestry dźwiękowe i z synthami w ostatniej fazie biegu. Czuje się jak żywy manekin. I na koniec Podejrzany, podejrzany czyli bezsłowna opowieść o IV RP pisana noise'ową gitarą, maczaną w post-punkowym atramencie. Jedyny zarzut to brak większej ilości partii wokalnych, ale to dopiero początek, więc... na wstępie wszystko zostaje wybaczone. Najważniejsze, aby chwyciło. Egzamin dopiero przed nimi. Zaliczenie już mają. Robot House!!!

Projekt graficzny: Andrzej Drohomirecki
Dlatego też wcale nie zdziwię się, jeżeli Ty albo Ty z lewej usłyszycie o nich w najbliższej przyszłości. Ba, jestem nawet o tym przekonany. Jeżeli nie, to - cytując kluczowego bohatera Futuramy - bite my shinny metal ass. Robot House!!!

niedziela, 6 listopada 2011

Coctail Party - Październik




Efekt coctail party - zjawisko to umożliwia skupienie się na jednym sygnale wyodrębnionym w środowisku akustycznym, przy zachowaniu możliwości odbioru pozostałych dźwięków pochodzących z wielu źródeł o różnej lokalizacji

Kolorowy i wspaniały deser to ukoronowanie każdego głównego dania - któż mu się oprze? W październikowym Coctail Party znajdziecie dziesięć przepisów na wykwintne koktajle, delikatne kremy i klasyczne desery, którymi oczarujecie przybyłych gości. Uczta dla podniebienia - od prostych do skomplikowanych, od szybkich do wymagających dłuższego czasu przygotowania i skonsumowania, od klasycznych do nowoczesnych. My proponujemy dźwiękową, słodką ucztę na każdy gust.

Zapraszamy i smacznego.

czwartek, 3 listopada 2011

Bumtarara, bumtarara

Przygotowany na Halloween dla magazynu internetowego Fact, o numerze 295. Mix stworzony przez rewelacyjnych Amerykanów z The Soft Moon. Nie dość, że ich ubiegłoroczny album zatytułowany po prostu The Soft Moon zebrał świetne recenzje wśród krytykującej gawiedzi, to Panowie 31 października wydali EP-kę Total Decay. Jednak nas chwycili za wszystkie kończyny i organy tym, że w kompilacji numer 295 zamieścili utwór legendy polskiego punk-rocka - zespołu Siekiera. Czyja to zasługa? Pewnie internetu albo nowojorczycy mają kumpla zakochanego w polskim punku. Tak czy siak, posłuchać można a nawet zaleca się przy próbach zabicia wesołej atmosfery. 
Tracklist:
1. NO MORE “Suicide Commando”
2. Chrome “New Age”
3. Les Provisoires “Quiet Room”
4. 13th Chime “Cursed”
5. SIC “Voltage Control”
6. Tristan T “Nordlys”
7. Total Control “Paranoid Video”
8. Cinema 90 “In Ultra Violet”
9. Sods “Roller Ball”
10. Siekiera “Misiowie Puszyści”

środa, 2 listopada 2011

Drekoty 2.0


Puk, puk!
Kto tam?
To my, Drekoty!
Czy dobrze słyszę, że słyszę trzy głosy?
Taaak, od sierpnia występuje z nami Zosia Chabiera
To ona śpiewa w Masłem i Poddaniach wersja 2.0?
Taak, ale oprócz anielskiego wokalu usłyszysz także jej grę na przeróżnych instrumentach (zacznijmy może od skrzypiec...)
Czytałem w prasie, że zdobyłyście nagrodę Grammy
Nie, źle przeczytałeś. Drekoty wzięły udział w półfinale festiwalu Gramy w Szczecinie, i dostałyśmy nagrodę za najlepsze wykonanie piosenki w języku polskim (Poddania), a Ola otrzymała nagrodę dla najlepszego instrumentalisty.
Kiedy to było? 
We wrześniu. W tym samym miesiącu zagraliśmy pierwszy oficjalny koncert w trzyosobowym składzie w gorzowskim klubie Magnat, a także supportowaliśmy Pustki w Poznaniu. Od września również ma miejsce mini-jesienna trasa koncertowa, która ciągle trwa i będzie trwać... Jej kulminacją będą dwa koncerty, które zagramy 29 i 30 listopada (odpowiednio w Krakowie - klub Re, oraz w Warszawie - w Powiększeniu) jako support przed Evangelistą
Carla Bozulich?
Tak, ta sama.
Ona we wrześniu wydała nową płytę, chyba...
Album "In Animal Tongue" ukazał się 20 września.
Na mieście słychać, że szykuje się znana muzyczna kompilacja, gdzie będzie można usłyszeć Wasz utwór Masłem.  Z doświadczenia wiem, że tego typu półsłówka to nie czcze gadanie.
Zgadza się. Piotr "Stelmi" Stelmach pożycza od nas wspomniany wyżej utwór i udostępnia go na czwartej części Offensywy, która niebawem pojawi się w Empikach. Dziś natomiast w internecie debiutuje EP-ka Trafostacja (II) 
Masło czy margaryna? 
Masło.
Old Time Radio na swojej ostatniej płycie (Stare radyjko gra dla dzieci) miało Piosenkę ze starej szafy. Wy natomiast zagraliście akustyczną sesję w magazynie meblowym, gdzie wasze dźwięki wędrowały do wysłużonych... tfu, zasłużonych krzeseł, stołów, taboretów i szaf. 
Stare meble mają to, czego nie mają niektórzy ludzie - duszę. Szczególnie cenimy sobie meble w kolorze olchowym oraz koniak. Świetnie się z nimi współpracuje. 
To powodzenia ze wszystkimi projektami i działaniami!

Akustyczna sesja meblowa