wtorek, 19 czerwca 2012

Ogród wykuty w kamieniu


Julia Holter - Ekstasis
Rvng Int.
2012

Trochę ponad sześć miesięcy; tyle właśnie czekaliśmy na nowy album Julii Holter. O ile Tragedy miało momenty (np. Falling Age), to jego następca, Ekstasis, jest dziełem niemal kompletnym. To wciąż muzyka, która technicznie wpisuje się w ramy bedroom popu, ale piosenki Holter mają solidne podstawy, są kompozycyjnie rozbudowane, często zbaczają, wydawałoby się, z góry obranej ścieżki, wciągając słuchacza w muzyczny labirynt, dający niezliczoną możliwość dróg i ich wariantów. Taki labirynt może mieć punkt centralny, który w wypadku Ekstasis znajduje się na miejscu numer 3. In the same room, lirycznie zainspirowany filmem Alaina Resnais, to opowieść o kobiecie i mężczyźnie, którzy spotykają się w jednym z licznych pokoi, a jedno z nich nie pamięta skąd się znają (We’ve been in this room together, don’t you remember you were here?); od czasu do czasu spoglądają przez okno na ogród. Inspiracja francuskim filmem jest wyraźna w samym tytule otwierającego album Marienbad. Greccy uczeni zostali zepchnięci na dalszy plan. 

Przede wszystkim Holter posiada niezwykłą umiejętność pisania zgrabnych, wielowarstwowych kompozycji. Marienbad składa się w zasadzie z dwóch części, z dwóch tematów, które idealnie się uzupełniają. Kiedy pierwszy nie zdążył nas całkowicie zaspokoić (pitu,pitu), pojawia się, w okolicach czwartej minuty, kolejny, równie piękny. Amerykańska artystka z precyzją odmierza nam słodycz, którą się dzieli, nie przesadzając z nadmiarem. Sam ogród jest przypomnieniem raju, tu na Ziemi. Wędrujemy pośród kwiecistych kompozycji, pośród chwytliwych i zgrabnych linii wokalnych. Podziwiamy kilka utworów, które nazywamy najpiękniejszymi w tym roku: In the Same Room, Für FelixOur Sorrows z rozpływającym się zakończeniem (dodać trochę wokali i mamy kościelne A capella), czy Goddess Eyes II - rozbudowanie tematu z Tragedy, gdzie antyk (słowa Eurypidesa z tragedii Hippolytus "I can see you but my eyes are not allowed to cry") spotyka się z wykwintną manierystczną formą użycia syntezatorów i komputera, przekształcającego wokal Julii. 

Boy in the moon najbardziej przypomina kompozycje z ubiegłorocznej Tragedy; mimo to wprowadza pewną równowagę, wzbogacając Ekstasis o dźwięki niemal z pogranicza ambientu. Natomiast This is Ekstasis rusza w stronę improwizacji a la Julian Lynch i psuje trochę delikatną atmosferę poprzednich piosenek. 

Holter biega z mikrofonem po Los Angeles rejestrując każdy interesujący ją szczegół. Uwielbia nagrania terenowe, wyraz czego dała w publikacji miksu na stronie magazynu Fact. Inspiruje się średniowiecznymi, iluminowanym rękopisami sporządzanymi przez kopistów. I nagrywa muzykę, której zapach unosi się w powietrzu i rozkwita z każdym kolejnym przesłuchaniem.

Julia Holter wystąpi podczas polskiej edycji fetiwalu Unsound, w Krakowie. Czekamy z niecierpliwością na koncert jak i na kolejny album, Gigi.

Ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz