Dent May - Do Things
Paw Tracks
2012
Dent May z urzędu jest słoneczny. Wiosnę ma zapisaną w nazwisku. Ale tego niepozornego okularnika ciągnie bardziej do lata. Do wycieczek starym volksvagenem wokół rodzinnej miejscowości, gdzie z paczką przyjaciół podrywa dziewczyny (kobiety lubią chłopców w okularach), i na widok których jego cukrowe serce rozpływa się tak, jak ukryte w kieszeni kolorowe Smarties. U Maya, tego niedoszłego filmowca, wciąż pojawiają się obrazy dzieciństwa (zmieszane z trwogą o przyszłość - Rent Money) i przyjaciół (Best Friends). Dent obraził się (na zawsze?) na ukulele i zamienił je na syntezatory. Pomysłów na wakacyjno-letnie piosenki nie zabrakło, lecz zabrakło ich urozmaicenia.
Do Things to domowej roboty, słoneczny pop, którego największą zaletą są łatwo wpadające w ucho melodie z równie lekkimi harmoniami wokalnymi i falsetem Maya. Wyluzowany koleżka, plujący na szkołę, nawiązuje do swoich idoli: Beach Boys'ów, których nazywa najlepszym zespołem na świecie, a album wydaje u swoich idoli numer 2: Animal Collective. Do Things to album iście wakacyjny, nie ma tu skomplikowanych rozwiązań; są syntezatory, drum machines i janglująca gitara. Szkoda, że na płytę nie trafiło Eastover Wives - najlepsza kompozycja Maya, wydana "jedynie " jako strona b-singla That Feeling.
Wmyślam się w myśli, że Do Things to średnia płyta, mimo całej tej wakacyjnej otoczki, nieskrępowanej radości i zabawy jaka pojawia się podczas odsłuchu, a trzymając się zasady, że średnią płytę trzeba traktować zupełnie serio (nawet w wakacje), nie mogę zakończyć inaczej niż: fajnie się słucha, ale bez rewelacji.
Warto posłuchać: Rent Money, Best Friends, Don't Wait Too Long,