Drodzy Bracia i Siostry!
Z miłości do Was prezentujemy 100 najlepszych naszym zdaniem utworów mijającego roku. Listy tej możecie użyć jako muzycznej ściągi na sylwestrową imprezę bądź pochwalić się przed znajomymi dźwiękowym obeznaniem i eklektyzmem. Niech Muzyka zagości w Waszych sercach i pozostanie tam na wieki. Dziś miejsca 100-81. Bóg zapłać!
100. Craft Spells - Party Talk
Słoneczny posiłek od braci z Craft Spells. Prosty gitarowy riff, pobudzający beat i z lekka zawodzący wokal, idealnie nadają się na pogodne dni, sprzyjające zabawie. Dla niewtajemniczonych: pierwszy kontakt z tą grupą miałem przy okazji letniego miksu, na którym mieli zagościć. Los chciał inaczej. Pojawiają się trochę później i otwierają nasze zestawienie najlepszych piosenek 2010. Miłe, przyjemne dla ucha granie, ze słonecznymi wypadami gitar i całością zbliżającą się do dokonań ich przyjaciół - Beach Fossils. I wszystko jasne.
99. Gold Panda - Same Dream China
Zmieniamy kierunek naszej podróży i przenosimy się na wschód. Do Państwa Środka. Gold Panda, londyński producent, zadebiutował w tym roku świetnym albumem Lucky Shriner, w którym mieszają się wpływy Orientu i dynamicznego samplingu, a całość zawarta jest w muzycznym minimalizmie. Z niego właśnie pochodzi utwór Same Dream China, udostępniony przez misia za darmo. Przepiękna melodia prosto z Azji, multum dodatków w tle, świetna produkcja. Zabawne, że przy pierwszym odsłuchu piosenkę tą przypisałbym Bradfordowi Coxowi (ten początek bardzo przypomina jeden z jego utworów udostępnionych przez niego na blogu; sorry, ale nie mogę przypomnieć sobie nazwy). Mniejsza z porównaniami - Same Dream China działa naprawdę hipnotyzująco.
98. How To Dress Well - Ready For The World
Najsłodszy utwór na płycie nowej nadziei blogosfery. Ready for the World trudno zaszufladkować, zresztą podobnie jak całe Love remains, a mimo to utwór ten potrafi zniewolić słuchacza na więcej niż 3:45. Kryjący się pod pseudonimem How To Dress Well Tom Krell, wypuścił w tym roku w sieć ogromną liczbę piosenek; część z nich jest warta naszej uwagi. A Love Remains to jeden z lepszych debiutów. Kurde, co ja będę pisał - weźcie i sami sprawdźcie!
97. Glasser - Home
Każdy z nas ma swój własny dom. Cameron Mesirow także. Home to pierwszy singiel z płyty Ring, urzekający pięknem i bogactwem instrumentarium. Marimba, smyczki, handclapy, syntezator - z tego składa się "dom". Naturally collapsing/ Our homes and beds and wedding rings - śpiewa wokalistka. Zachwycił się nim Piczfork, zachwycili także i nas.
96. Games - Everything is Working
Wspólne przedsięwzięcie Daniela Lopatina z Oneohtrix Point Never i Joela Forda z Tigercity (który to zespół cieszy się niesłabnącą popularnością wśród poczytnego polskiego serwisu internetowego), to powrót do przeszłości. Słucha się tego w zwolnionym tempie, niespiesznie, wszystko wokół zwalnia, nawet my sami. Piosenka niczym słowa szeptane do ucha. Ledwo słyszalne, ale niezwykle przyjemne.
95. Jefre Cantu Ledesma - Stained Glass Body
Czy bardzo głośna ściana właściwie jednostajnego dźwięku może być piękna? Ależ tak! Na poparcie tej tezy wystarczy posłuchać Stained Glass Body, który urzeka melodią głęboko schowaną w hałaśliwym dronie i wszędobylskim noisie. Idealna muzyka do snu, nie ze względu na nudę, ale ten sam ładunek emocji, który nierzadko towarzyszył mnie, Tobie i innym przy słuchaniu Tima Heckera. Niech ta ściana dźwięku oddzieli cię od rzeczywistości i pozwoli słodko zasnąć.
94. Seapony - Dreaming
Tak, jesteś na dobrym tropie. Wszystkie znaki na niebie wiodą do grupy Best Coast. Ale to nie ona. Utwór Dreaming nagrała mało znana (jeszcze?) grupa Seapony. O, taka fajna nazwa. Niektórym już znana, wszakże użyczyła pewnemu muzycznemu blogowi swej piosenki do ich letniego miksu. Tej? Nie, innej. Ale równie dobrej. Jaka jest cecha główna wykonywanej przez nich muzyki? Śliczne melodie, teksty i ta lekkość bijąca z ich piosenek. Dreaming. I don't really feel like everybody else/ I don't want to be stuck on the bottom shelf.
93. Grimes - Devon
Pozdrowienia z Kanady. Wszystkim życzymy szczęśliwego Nowego Roku i udanego Sylwestra. Devon intryguje od samego początku. Sam wokal brzmi jak delikatne westchnienia anioła, lecz to nie wszystko. Najpiękniejsze są tu dźwiękowe tekstury, które nadają temu utworowi chłodnego i melancholijnego piękna. Z połączenia tych dwóch rzeczy wynika eteryczny utwór, który zwiastuje nową gwiazdę kanadyjskiej sceny muzycznej - Grimes.
92. Cults - Go Outside
To jest zespół amerykański. Nie polski. Nie śpiewa w nim Kazik z sąsiedniego bloku. Zresztą to raczej nie jego muzyczna działka. W Go Outside wybrzmiewają echa lat 60. ubiegłego wieku, wszystko jest takie słodkie i łatwo strawne. Chyba jednak trochę za słodkie... Zepsują się Wam zęby od ciągłego ich słuchania. A tam...
91. Tres. b - Orange Apple
Po części się udało. Tres.b to obecnie jeden z popularniejszych "polskich" zespołów alternatywnych. Promowany przez Polskie Radio i Gazetę W. międzynarodowy kolektyw stacjonujący obecnie w Warszawie, na dobre zaistniał na festiwalowej i kulturalnej mapie Polski. Z drugiej strony 90% osób pytanych czy zna zespół Misi Furtak, odpowiada, że nigdy o takim nie słyszało. Ot, taki paradoks. My jednak nadal mocno trzymamy za nich kciuki. Orange Apple, czyli singiel, który promował najnowszą płytę Tres.b od samego początku zapowiadał zupełnie inne oblicze zespołu. Radośniejsze, żywsze, bardziej rockowe, różniące się w znaczący sposób od tego, co grupa pokazała na Scylla and Charybdis. Takie Tres.b też lubimy. A Misię kochamy.
90. Vampire Weekend - Cousins
Wszędzie te wampiry! Świat zwariował na ich punkcie. O ile w kinie rządzą te nastoletnie, to w muzyce już nie. Vampire Weekend dorośli do roli jaką im przypisywano po debiutanckim albumie z 2008 roku. Contra to podtrzymanie poziomu debiutu, a nawet przeskoczenie go ciut wyżej. Z masy piosenek nam najbardziej do gustu przypadło singlowe Cousins. Takie właśnie Vampire Weekend chciałbym słuchać nieustannie.
89. Pantha Du Prince - Stick to my side (feat. Panda Bear)
Nagrany z członkiem Animal Collective utwór Stick to my side zachwyca swoją elegancją, wyważeniem proporcji i narkotyczną melodyjnością. Wszystko co na "Czarnym hałasie" można usłyszeć przywołuje tylko i wyłącznie miłe skojarzenia. Ach, te dzwoneczki... Jak dobrze skrojony garnitur.
88. Braids - Lemonade
Połączenie shoegaze'owych i dream popowych tekstur, wielogłosowych harmonii i ambientalnych przestrzeni - to jest właśnie Braids. Na szczególne wyróżnienie zasługuje wokal Raphaelle Standell-Preston, porywający i pełen pasji. Lubię lemoniadę, ale tego napoju przyrządzonego według Braids nie jest w stanie przebić nikt. Wasze zdrowie!
87. Gorillaz - Broken
Nie udało się Albarnowi powtórzyć jakościowego sukcesu Demon Days. Pamiętam dokładnie jak tamta płyta wprowadzała mnie w świat muzyki. Była pierwszym kompaktem, który kupiłem. Nieśmiertelne piosenki: Feel good inc. czy Kids With Gun umilały mi dzień za dniem. Tak, jestem w stanie to napisać: druga płyta Gorillaz została przeze mnie uznana za najlepszą w 2005 roku. Dlatego tak bałem się o poziom Plastic Beach. Ale temu skurczybykowi znów się udało. Na pewno ten album nie jest tak dobry jak poprzedni, no ale wskażcie mi drugi taki zespół "animowany", który nagrywa z taką plejadą gości, tak dobre popowe piosenki. Dlaczego Broken? Bo najbardziej przypomina utwory z Demon Days.
86. Crocodiles - Sleep Forever
Sleep Forever nie nadawałoby się na ich debiut Summer Hate - tam było brudno, rzekłbym wściekle. A Sleep Forever atakuje czyściejszym soundem, wyraźniejszym wokalem Brandona Welcheza, dzięki czemu druga płyta jest bardziej optymistyczna. Panowie zaczynają odżegnywać się od czerni, która panowała na Summer Hate. I dobrze, bo to krok w dobrą stronę.
85. Yellow Ostrich - Mary
Piszę o Tobie piosenkę. Hymn pochwalny na Twoją cześć. To najbardziej osobista rzecz jaką popełnię. Chciałbym, abyś to usłyszała. Mary, you are doing drugs, don’t you think we know? You always seemed a little too happy. Mary, Mary. Ciężko jest złapać oddech w tym mieście. Może się jeszcze kiedyś odnajdziemy.
84. Pure Ecstasy - Voices
Wyłaniające się z nicości dźwięki i wokal - to cecha charakterystyczna tej kapeli. Od nas dostają mocny plus za występ na naszej składance. A muzyka to bardzo przyjemna. Voices to najlepsza ich rzecz, którą do tej pory nagrali. Pure Ecstasy pochodzą z Austin, i mam takie dziwne przeczucie, że ich pierwsza płyta, na którą ja i mój kolega z niecierpliwością czekamy, będzie jedną z przyjemniejszych rzeczy jakie kiedykolwiek usłyszymy. No bo czy Voices nie jest przyjemne?
83. Memoryhouse - Lately
Ich EP-ka obiła się o nasze "EP-kowe" podsumowanie. Lately się w nim znalazła. Zawsze, gdy słucham tego utworu, na myśl przychodzi mi piosenka nieodżałowanego Cocteau Twins - Essence. Ta sama gęstość, atmosfera i nostalgia, tam uwypuklona przez Elizabeth Fraser, tu natomiast przez młodziutką Denise Nouvion - na co dzień wziętą fotografkę (jej profil i zdjęcia znajdziecie na Flickr). Grzechem jest nie "odpłynąć" przy tych dźwiękach i się nie rozpuścić.
82. Houses - Endless Spring
Z cyklu: wspomnień czar. My także tęsknimy za cieplejszą i dłuższą dobą. Póki co musimy się męczyć z tą białą zarazą. Ale mamy dwa wspomagacze. Pierwszy, to świadomość, że już tylko 3 miesiące i nadejdzie ukochana wiosna. Drugi, to utwór zespołu Houses - Endless Spring, jedna z najbardziej nostalgicznych piosenek jaką w tym roku dane mi było usłyszeć.
81. Korallreven - The Truest Faith
Pierwszą część zamykają Szwedzi z Korallreven. Panowie - specjaliści od wypuszczania pojedynczych singli i tworzenia mixtape'ów, coraz lepiej radzą sobie w balearycznym światku. Zachwycają się nimi Air France, do ich fanów dołączyła Victoria Bergsman oraz My. Lecz podobnie jak w przypadku wyżej wspomnianego szwedzkiego zespołu, nic nie zapowiada zbliżającego się albumu. Póki co, cieszymy się z utworu The Truest Faith, iście wakacyjnego jak cały balearic. Jak cała Szwecja.
To jest lepsze niż sobie wyobrażałem. Jest też kilka zaskoczeń - skoro Memoryhouse z Lately i Korallreven z The Truest Faithsą już w pierwszej części najlepszych utworów, to co będzie dalej? Głodym więcej, ale pozostanę cierpliwy :)
OdpowiedzUsuń