środa, 29 grudnia 2010

Podsumowanie roku 2010: Najlepsze utwory - miejsca 40-21

Część czwarta. Miejsca 40-21.


40. Jon Lemmon - Home

Trzecia i ostatnia piosenka o czterech kątach. Jon pochodzi z Nowej Zelandii, tam właśnie znajduje się jego dom. To w nim stworzył ten oto marzycielski utwór o potrzebie posiadania miejsca, do którego można i trzeba wracać. Singiel Home to nostalgiczna podróż Jona po Wellington, jego prawdziwym domu. Ale każdy może znaleźć w tym utworze także swoje miejsce, w którym czuje się najlepiej - swój własny dom. Tylko czy klucz pasuje?

Play

39. James Blake - Limit to your love

Oto James przemówił, a w zasadzie zaśpiewał (albo inaczej: dał głos) i w jednym momencie całe rzesze ludzi są jego wielbicielami. Na razie ja się do nich nie zaliczam. Wiem, że Jego obecność tutaj świadczy o czymś zupełnie innym, ale starajcie się mnie zrozumieć. Musiałem Go tu umieścić, bo ktoś nie dałby mi spokoju. A że cover ten niczego sobie, mówię: No dobra, niech ci będzie. Jeszcze się policzymy. A James może spać spokojnie.

Play

38. Beach Fossils - Golden Age

Cause in the golden age we’ll never die. Niedawno zagrali w Polsce. Wykonali ten utwór. Ponownie targnęły mną emocje i chęć teleportacji na jedną z tych plaż, gdzie spędzałem tegoroczne wakacje. "Soundtrack lata" to trafne określenie w stosunku do debiutu Beach Fossils. Jaka inna tegoroczna płyta była w stanie zmieścić w sobie tyle Słońca i ciepłego powietrza zwrotnikowego, co ona? Jeżeli taką znacie, to napiszcie do mnie. Z chęcią ją posłucham. Ale nie sądzę by tak się stało. Bo takowej nie ma.

Play

37. Clive Tanaka y Su Orquesta - Neu Chicago

 人々は、すでにRYM- Iの年末までに狂っている。売春婦、彼らはカタログや作品の課題の狂気は彼らの音楽の専門家の星になりますと思います。あなたはとてもいいですように、私は、売春婦と言うここで韻バンドクレヨンについての"メモリ"。私はたわごと知っているので、あなたの娼婦、いずれも、知っている。そして、これはノイシカゴは青いテープに弱い曲されていることを私が性交他のひとつです。あなたは何を売春婦を知っていますか。"スウィートハーモニーや洗浄アウト:参照の茄多をあげてください。鼻にキスをする。あなたは娼婦最も重要なのは純粋な形で音楽そのものであることを認識していませんか?あなたは良いことを知らない-専門家としての自身のだと思います。完了したら、アスファルトのレベルに連れてくる。Mniej więcej to chciałem powiedzieć.

Play


36. Dominant Legs - About My Girls

Ja po prostu nie potrafię zapomnieć o mojej dziewczynie. O tych wszystkich chwilach z nią spędzonych. To jak niewywabialna plama na białej koszuli. Próbujesz się jej pozbyć wszelkimi możliwymi sposobami, ale ta ani myśli ustąpić. W mojej głowie miliony reminiscencji. Jedna przywołuje muzykę Dominant Legs, której słuchaliśmy razem w niejeden letni wieczór. Nie zlitujcie się, wyłączcie to, bo się rozpłacze. I just can't seem to forget about my girls.

Play

35. Still Corners - Don't Fall In Love

Nie chce was pytać czy znacie serial Miasteczko Twin Peaks. Nie dbam również o to, czy wam się podobał czy nie. Nie interesuje mnie fakt, że dla kolegi Jacka to Shelly powinna zostać Miss Twin Peaks. Bob'a się nie boję, Karzeł mógłby być moim synem i z pewnością wygrałby You Can Dance. Nie, nie chciałbym pracować w FBI; jestem Polakiem bardziej cenię sobie pracę w naszym CBA. To nie ja zabiłem Laurę Palmer, tylko Rosjanie. Chcę tylko wiedzieć czy znacie ten głos? Bo to głos anioła. Na imię mu było Julee. Po kilkunastu latach ciszy, na horyzoncie pojawiło się jej muzyczne, nieślubne dziecko. Wokalistka Still Corners, podobnie jak Cruise, swym głosem potrafi wytworzyć klimat nie z tego świata. Intymny, najbliższy, uwodzicielski, smutny - to przymiotniki najlepiej określające stan w jakim jestem, gdy słucham muzyki zespołu z Londynu (to takie kapele powstają w Zjednoczonym Królestwie?). Gitarowe dźwięki z lat sześćdziesiątych splatają się tu z dream popem, shoegazem i przeszywającymi organami Hammonda przywołującymi na myśl dokonania Beach House. Dawniej Julee pytała Are we falling in love ? Na pytanie Julee odpowiadam: TAK. Teraz Still Corners nas o to pytają. I jak tu się nie zakochać?

Play

34. El Guincho - Bombay

Pamiętacie Slumdog'a? Pewnie, że tak. Przypominacie sobie soundtrack i Paper Planes jako gwóźdź programu? Myślę, że Bombay też by się tam nadawał. Na przykład w scenie, gdy mały Jamal wraz z bratem oprowadzają zagranicznych turystów po Tadż Mahal. Lub jak ląduje w fekaliach. Nie, to nie pasuje. Faktem jest, że Bombay to kapitalny utwór okraszony genialnym teledyskiem (co z tego, że brak w nim jednoznacznej fabuły). Wracając na koniec do filmu: Dałbym 10/10, gdyby pod koniec filmu Jamal w trakcie szaleńczego biegu do ukochanej został rozjechany przez pociąg (w ogóle się nie rozglądał :P). :)

Play


33. The Radio Dept. - Domestic Scene

Nie mam pojęcia co mógłbym napisać na temat tego utworu. Że fajna gra gitar? Że melodia niczego sobie? Przecież każdy o tym wie. Dlatego nie napisze nic więcej, tylko jeszcze raz posłucham sobie Domestic Scene. Też tak zróbcie.

Play


32. Caribou - Odessa

Dan Snaith nagrał Swim i po raz kolejny zmienił charakter wykonywanej przez siebie muzyki. Z psychodeliczno-popowej estetyki przeniósł się na parkiet. Jednak Odessa udekorowana jest wpływami jego wcześniejszych wydawnictw (przede wszystkim świetnej Andorry), dzięki czemu kompletnego zaskoczenia nie ma. Mamy za to taneczny utwór ze wszelkiego rodzaju maścią instrumentów w tle (mnie i tak najbardziej podoba się gitarka, taka lekka), przywodzących na myśl wcześniejsze dokonania kanadyjskiego artysty, występującego jeszcze pod pseudonimem Manitoba. Ciężko jest się znudzić tym utworem.

Play

31. Julian Lynch - In New Jersey

Czego oczekuje się od studenta etnomuzykologii? Muzycznej erudycji, obeznania w muzycznym kalejdoskopie światowego folkloru? Rzucania nazwami egzotycznych zespołów, instrumentów, dźwięków? A jeśli student jest równocześnie muzykiem, czy wpływy akademickich tęgich głów wpływają w dziwny sposób na jego twórczość? Julian Lynch i jego Mare, to idealne połączenie wpływów muzyki ludów pierwotnych z hipnotyczną, gęstą mgłą jazzowego pierwiastka. W In New Jersey jego uduchowiony, lekko zamglony i niezrozumiały wokal nadaje utworowi "tubylczego" charakteru; wraca pamięcią do starożytnych czasów. Lynch, zupełnie jak jego  filmowy odpowiednik, przenosi słuchacza w tajemnicze rejony, znane i eksplorowane tylko dla niego. In New Jersey, piosenka zamykająca magiczne Mare, to idealny closer, utwierdzający w przekonaniu o wielkości tego nowojorskiego muzyka i drogi, którą wybrał. To także zachęta do dalszej podróży w poszukiwaniu dźwięków, które zostały ukryte w przeróżnych miejscach na Ziemi, i które tylko czekają na swojego odkrywcę. Multum instrumentów: od poczciwego banjo po klarnet (epicentrum w 3:14 w postaci wspaniałego solo), łączą prenatalną chęć wyrażania słów za pomocą dźwięków ze współczesną niemocą ich wypowiedzenia.

Play

30. Infinite Body - Dive

Granica między hałasem i pięknem zaciera się w takich utworach jak Dive. Kyle Parker a.k.a. Infinite Body stworzył niespokojne cudo, w które należy dać głębokiego nura, by w pełni poczuć i zrozumieć dlaczego ludzie tworzą tego typu muzykę. Zagadka wcale nie jest taka trudna.

Play

29. Deerhunter - Helicopter

Helicopter, drugi singiel z Halcyon Digest, o spokojnej, marzycielskiej wręcz strukturze, urzekł mnie przede wszystkim świetnym tekstem, z którym w wielu aspektach doszukuje się własnych doświadczeń życiowych. No one cares for me/ I keep no company, potęgowane jeszcze przez wodną grę gitary i ambientowe struktury wynosi ten utwór, w moim skromnym przekonaniu, do rangi hymnu. Hymnu ludzi skaleczonych, ze znamieniem wypisanym na czole.

Play

28. Gonjasufi - Duet

Gdzieś na pustyni Mojave, niedaleko Miasta Aniołów, mieszka i prowadzi spokojne życie raper, DJ, nauczyciel yogi, poeta. Gonjasufi. Niewiele o nim mi wiadomo, właściwie to tyle, że A Sufi And a Killer to bardzo dobra płyta i wyprodukowana przez The Gaslamp Killera (swoją cegiełkę dołożył Flying Lotus), i za cholerę nigdzie nie mogę znaleźć jego wierszy. Kiedyś, gdy słuchałem Duet, jakoś późną porą to było, ktoś wspomniał o pustyni i Los Angeles. Przypomniał mi się wiersz Bukowskiego Los Angeles:

stare przysłowie mówi:
kogo bogowie chcą
zniszczyć
w tym najpierw budzą
gniew.

codziennie
jeżdżę autostradami
i mam wrażenie
że
bogowie są już
prawie
gotowi
zniszczyć
cale
Miasto
Aniołów*

Jest w tej piosence coś złowrogiego, co gnieździ się w Los Angeles. Miejscu niezwykłym i fascynującym, ale i przerażającym. 

*wiersz pochodzi z tomu Z obłędu odsiać Słowo, wers, drogę wydanego przez wydawnictwo NOIR SUR BLANC
Play

27. Tamaryn - Love Fade

Nie spodziewałem się, że zgodzą się nam użyczyć tego utworu do naszej składanki. Dlatego strasznie mi teraz jest przyjemnie ze świadomością, że Love Fade zajmuje tak wysoką lokatę w naszym podsumowaniu. Tradycje gitarowego grania spod znaku MBV, Jesus And Mary Chain czy Slowdive znów są w cenie. Sprawdźcie całą płytę!

Play

26. Local Natives - Cards and Quarters

Trafiłem na nich dzięki rekomendacji Wild Beats, którzy stwierdzili, że to jeden z najciekawszych zespołów, z jakim zetknęli się podczas swojej amerykańskiej trasy. Każdy, kto choć odrobinę śledzi to, co dzieje się na rynku muzycznym, bez problemu dopatrzy się w tym zespole ogromnego potencjału.

Oni są jak wypadkowa najlepszych momentów Vampire Weekend, Fleet Foxes i Yeasayer. Jeżeli tylko wytrzymają tworzące się wokół nich zamieszanie, w przyszłości będą wielcy.

Artur Rojek dla Onet.pl.

Ze swojej strony dodam, że Cards and Quarters spokojnie może pełnić rolę muzycznego tła w każdej filmowej produkcji o lekko romantycznym usposobieniu.

Play

25. Dent May - Eastover Wives

Dobrze, że jest jeszcze muzyka. Taki Dent May. Na nowo wskrzesza słoneczny pop z lat 60. ubiegłego stulecia. Może i nie używa już swego cudownego ukulele, co czynił na fonograficznym debiucie, ale całość i tak brzmi wspaniale. Osobiście, to mój numer jeden jeśli chodzi o hit tegorocznych wakacji. Nic nie jest w stanie lepiej oddać wakacyjnego klimatu, emocji i pobudzić do uśmiechu, jak Eastover wives. Radio RMF ogłasza: Niekwestionowany przebój tegorocznych wakacji. Ba, w marzeniach.

Play

24. MillionYoung - Cynthia

Choć ten numer ukazał się w 2009 roku, to oficjalną premierę miał wraz z wydaniem EP-ki Be So True - to jeden z powodów dlaczego się tu znalazł. Drugi, istotniejszy, jest taki, że Cynthia to wspaniały utwór zawieszony pomiędzy chillwavem a electropopem, z frapującym wokalem Mike'a Diaza. Kupujemy jego pomysły i czekamy na więcej.

Play

23. Twin Shadow - Slow

Romantyczne dźwięki z lat 80. przepuszczone przez współczesną wrażliwość dwudziestoparoletniego Dominikańczyka. I don't wanna / Believe/ Believe in love. Nie spodziewałem się tak piorunującego efektu i działania, jakie wywarł Forget na mojej osobie. Zwolnij człowieku, bo nie wyrabiam.

Play


22. Indigo Tree - Lazy

Najlepsza płyta nagrana w Polsce A.D.2010. Jestem świadom tych słów i konsekwencji z nich wynikających. Ten album niszczy wszystko na swojej drodze, bije głową o ścianę, wierci dziury w kolanach i wybija zęby. Lazy was przekona, że tak właśnie jest. Filip Zawada i Peve Lety to duet nie do pobicia. Utwór wyposażony w automatyczne rozprzestrzenianie magicznej atmosfery, ogarniającej wszystko i wszystkich wokół. Get back on the road...

Play

21. Beach House - Lover of Mine

Jednego nie można odmówić tandemowi Legrand - Scally. Umiejętności tworzenia niezaprzeczalnie pięknych melodii, których od pnia można się doliczyć na Teen Dream. Lover of mine to w stu procentach największy highlight tej płyty. Zawsze jak mówię Legrand, to na myśl przychodzą mi: Godard, śliczna Anna Karina, Życ własnym Życiem i muzyka z tego filmu, stworzona przez niejakiego Michela Legranda. Zresztą Victoria go dobrze zna.

Play

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz