Część druga. Miejsca 80-61. Enjoy!
80. Panda Bear - Slow Motion
Pomysł z wypuszczaniem kilku pojedynczych singli, podgrzewających atmosferę zbliżającego się albumu w wypadku tego artysty jest moim zdaniem pomysłem nie do końca trafionym. Po całkiem niezłym Slow motion, nijakim Tomboy'u i nudnawym You can count on me, zamiast gorączkowego obgryzania paznokci u rąk i stóp, napełnia mnie coraz większa wątpliwość w poziom najnowszego albumu Pandy Bear'a. Następca genialnego Person Pitch jest właściwie na straconej pozycji, gdyż pobicie takiego arcydzieła to zadanie prawie niewykonalne. Ale nie zapominajmy kim jest Noah Lennox. Filar najbardziej szalonego i najgłośniej hajpowanego zespołu początku XXI wieku, udowodnił z kolegami że dla nich nie ma rzeczy niemożliwych. Wracając do wydawanych w tym roku singielków, chyba tylko Slow Motion byłoby odpowiednie, by znaleźć się na TOMBOYU. Tylko ten utwór potrafił zaciekawić i zaintrygować mój muzyczny gust do tego stopnia, że znalazł się w setce najlepszych piosenek 2010 roku. A to sztuka!
79. Keep Shelly In Athens - Cremona Memories
Fajnie, że Grecy mają taką kapelę jak Keep Shelly in Athens; że chillwave dotarł już do kolebki demokracji; że Cremona Memories osłodzi im nieco ten kryzys, który ich dopadł; że osłodzi nam tęsknotę za latem. Od dziś są trzy powody, które sprawiają że lubię Grecję: Vangelis, Otto Rehagel i właśnie Keep Shelly In Athens.
78. LCD Soundsystem - Home
James Murphy żegna się ze swoimi fanami. Wydany w maju album This Is Happening jest według jego buńczucznych zapowiedzi, ostatnią płytą LCD Soundsystem. Czas pokaże czy tak zaiste będzie, a jeśli tak to czy pojawi się tęsknota za LCD? W moim wypadku raczej nie, chyba że tylko do tej piosenki. Home. Drugi taki utwór w naszym podsumowaniu. Co oni bezdomnymi są....
77. Sleep Over - Outer Limits
Brzmi jak:
Brzmi jak:
76. Gypsy And The Cat - Sight Of The Tear
Gdybym miał kupę kasy i nieograniczone możliwości, chciałbym się wybrać na wycieczkę do Australii. Kontynent ten od dawna mnie fascynuje; jego kultura, przyroda i historia są dla zwykłego obywatela szarej Polski czymś magicznym. Mimo tego, że większość terytorium Australii to pustynie i nieużytki, tam gdzie to możliwe bujnie toczy się życie. Na przykład: scena muzyczna tego kraju od kilkudziesięciu lat przynosi kolejne świetne zespoły, które zdobywają uznanie nie tylko w ojczystym kraju, ale i na świecie. Czy taki los spotka również duet Gypsy and The Cat? Electro popowe duo, podtrzymuje tradycję znakomitej tanecznej muzyki tworzonej na Antypodach. Sight of the tear, lata osiemdziesiąte i new romance w wersji parkietowej.
75. Stellar Om Source - Island Best
Stellar Om Source to jednoosobowy projekt Cristelle Gualdi, która oprócz tego że tworzy muzykę opartą na elektronicznych cudach techniki i syntezatorach, jest także producentem i DJ-em. W roku pańskim 2010, dzięki wstawiennictwu nowojorskiej oficyny Olde English Spelling Bee, ukazała się płytka Trilogy Select, zawierająca jej nagrania z lat 2005-09. Muzyka Stellar Om Source to połączenie kosmicznych wojaży Oneohtrix Point Never z klawiszami przypominającymi dzieła Briana Eno, Ryuichi Sakamoto czy Klausa Schulze. Island Best to wspaniała kompozycja potwierdzająca talent i rzemiosło Christelle. Zanurz się w tych dźwiękach.
74. Distractions - All Night
Z cyklu jesteśmy dumni, bo: udało nam się namierzyć ten chicagowski zespół bardzo wcześnie (przed znanymi serwisami muzycznymi) i co najważniejsze, muzyka przez nich wykonywana jest nam bardzo bliska. All Night nie można zakwalifikować do jednego nurtu muzycznego. Utwór brzmi jakby był grany na żywo gdzieś w małym klubie z garstką widzów, wśród których wytwarza się ta specyficzna i magiczna zarazem więź pomiędzy słuchaczami a artystami. Wśród widowni jesteśmy także i my. Zauroczeni tym, co słyszymy i widzimy.
73. The Ruby Suns - Two Humans
Koncert w Krakowie super. Płyta w pytkę! Bardzo lubię Ruby Suns. Two Humans rulez! Koncert w Krakowie super. Płyta w pytkę! Bardzo lubię Ruby Suns. Two Humans rulez! Koncert w Krakowie super. Płyta w pytkę! Bardzo lubię Ruby Suns. Two Humans rulez! Koncert w Krakowie super. Płyta w pytkę! Bardzo lubię Ruby Suns. Two Humans rulez! Koncert w Krakowie super. Płyta w pytkę! Bardzo lubię Ruby Suns. Two Humans rulez! Koncert w Krakowie super. Płyta w pytkę! Bardzo lubię Ruby Suns. Two Humans rulez!
72. Kisses - Midnight Lover
Niedawno zostali zrecenzowani przez nasze czujne ucho i z tego pojedynku wyszli obronną ręką. Amerykański duet Kisses (lekko niefortunna nazwa) to przyjemne, taneczne bujanie z miłym dla uszu słuchaczy wokalem Jesse Kivela. Midnight Lover brzmi jak pełnoprawny utwór Cut Copy, z tą tylko różnicą, że Dan Whitford nigdy nie będzie śpiewał tak jak Jesse, w dodatku z takim akcentem. Oprócz doznań słuchowych, występują także wzrokowe - Zinzi Edmundson to ideał kobiety dla mojej skromnej osoby. I co za imię, Zinzi...
71. Secret Colours - Love
Psycho-rockowcy z Wietrznego Miasta i najlepszy utwór na płycie. Love. Kolejne nasze tegoroczne odkrycie. Dla wszystkich fanów psychodelicznego rocka z lat 60. Dla osób lubiących stare i nowe. Dla wszystkich innych również. Kolejna piosenka o miłości.
70. The Radio Dept. - Heaven's on Fire
W ciągu piętnastu lat swego istnienia wydali zaledwie trzy albumy. Każdy z nich przynosił dość sporą dawkę melancholijnego popu zawartego w shoegaze'owych powierzchniach. Na wszystkie trzy nie czekałem z wypiekami na twarzy. Także na Clinging to a Scheme. Lecz bije się w pierś, że tak nie czyniłem. Bo pierwsze dźwięki Domestic scene urzekają, Heaven's on Fire kładzie na łopatki, a cała reszta wynosi w inny wymiar. I Thurston Moore tu się znalazł (choć trochę nie rozumiem po co).
69. Active Child - I'm in Your Church at Night
Pat Grossi wypuścił w tym roku obiecującą EP-kę (zobacz najlepsze EP-ki 2010). Mariaż elektroniki z delikatnymi dźwiękami harfy i falset Pata = coś nowego na światowej scenie muzycznej. Utwór I'm in Your Church at Night należy do tych najspokojniejszych i najbardziej uduchowionych. Dla takiej muzyki chodziłbym do kościoła, jeśli tylko byłaby tam ona grana. Joanna Newsom ma swojego męskiego odpowiednika (śmiejcie się, śmiejcie).
68. Nightlands - 300 Clouds
Projekt Dave'a Hartley'a (znanego z pracy w zespole The War On Drugs) to połączenie harmonii wokalnych spod znaku Beach Boys i Fleet Foxes, folkowych i gdzieniegdzie synth popowych naleciałości z bedroom recordingiem. Mimo tak dużej liczby składników 300 Clouds brzmi naprawdę świetnie, wręcz mocarnie. She prayed for rain/He prayed for clouds.
67. Rangers - Golden Triangles
Zachwyca się nim Porcys, Suburban Tours należy do czołówki zestawienia rocznego magazynu The Wire, podziwia ich Matt Barnes z Forest Swords, lubimy i my. A Golden Triangles brzmi jak amerykańska reklama telewizorów kineskopowych z połowy lat osiemdziesiątych lub soundtrack do jakiejś japońskiej zręcznościówki na Amigę czy Commodora. Stare, ale łezka w oku się kręci na samą myśl. Tak, za komuny było lepiej.
66. Owen Palett - The Great Elsewhere
Osoba na telefon, spec od aranżacji, kompozytor = Owen Palett. Większość już zdążyła zapomnieć o Heartland. Odświeżymy Wam nieco pamięć. Do niedawna a.k.a. Final Fantasy (Japończycy wybronili swojej nazwy) teraz pod własnym imieniem i nazwiskiem. W styczniu wypuścił wspomniany trzeci album. Świetny songwriter - wystarczy posłuchać sztandarowej piosenki z ostatniej płyty - The Great Elsewhere.
65. Best Coast - Boyfriend
I wish he was my boyfriend. Połowa psychodelicznego duetu Pocahaunted postanowiła ubrać szorty, założyć ciemne okulary i wyruszyć z gitarą na plażę. Ciągle tęskni za swoją drugą połową, czeka na jego telefon, a ten nie dzwoni. Dla mnie Crazy for you jest zbyt jednostajna i monotonna. Ciężko mi jest z nią wytrzymać więcej niż jeden podstawowy odsłuch. Tylko singiel mógłbym repeatować. No i nie dziw się Beth, że nie dzwonię!
64. Gil Scott Heron - Me And The Devil
Legenda powróciła. I to z jakim przytupem. Gil Scott Heron. Me And The Devil to jedna z tych piosenek, przy których ciężko spokojnie usiedzieć w miejscu. Człowiek się naprawdę boi. Lęk ten potęguje jeszcze lepszy teledysk. Jeśli ktoś z artystów chce mnie jeszcze wystraszyć, to niech się postara, bo ciężko mu będzie pobić Herona.
63. Flying Lotus - Galaxy In Janaki
Niektórzy się z tym nie zgadzają, ale ja tak. Z czym? Ze słowami Mary Anne Hobbes, która powiedziała, że: Flying Lotus jest Hendrixem swojej generacji. Kosmiczna opera Ellisona to dzieło znakomite, dla niektórych wybitne, a dla jeszcze innych przerost formy nad treścią. Dla mnie osobiście Cosmogramma to album kompletny, bez słabych punktów. Za to z całą masą mocnych. A najmocniejszy z nich to Galaxy in Janaki - abstrakt hip-hop w najdroższym i najlepszym opakowaniu. This shit is legit!!!
62. Avey Tare - Cemetaries
Animal Collective wzięło sobie wolne. Miś Panda wypuszcza single, Geologist zarabia jako DJ, a Avey Tare wydał solową płytę. Całkiem niezłą płytę. Nie zawojował nią czołowych miejsc list przebojów, ale nie żeby całkiem spierdolił robotę. Nie podążył drogą Pandy, a zagrał asekuracyjnie. Down There nie jest rewolucyjne, lecz zadowoli żelaznych fanów twórczości Animali. Czy spodoba się innym słuchaczom, to już temat na inny dzień. Jeżeli mnie się podoba, to myślę że tak. Zwierzęcego Kolektywu nigdy nie wynosiłem na ołtarze. Cemetaries jest cool! Śpiew Avey'a w akwarium. Taki trochę wodny świat. I działa o niebo lepiej niż wszystkie środki uspokajające.
61. Broken Social Scene - All To All
Ileż to trzeba było czekać na nową płytę Broken Social Scene. W końcu się doczekaliśmy. Solidna marka, solidny album. Troszkę zmian w składzie, ale trzon pozostał ten sam. Brak tylko Leslie Feist. Jej miejsce zajęła Lisa Lobsinger i w utworze All to All wyczarowała delikatne piękno, którego nie powstydziliby się Polscy poeci epoki ROMANTYZMU. Kobieta - puch marny ale cieszy.
Enjoyed ;)
OdpowiedzUsuń