czwartek, 19 lipca 2012

Na bezludnej wyspie


X.Y.R. - Robinson Crusoe (Lost Soundtrack)
2012

"Zaledwie słoty minęły, a już wyspa przybrała się w szatę prześlicznej zieloności, lasy okryły się świeżym liściem, łąki świeżymi trawami, powietrze nabrało balsamicznego zapachu, wezbrane strumienie powróciły do swych łożysk, a roje ptactwa znowu napełniły bór wesołym gwarem. I mnie też tęsknota opuściła, a na widok odradzającej się wiosny i dusza odżyła, i nadzieja wstąpiła w serce".

(Daniel Defoe, Przypadki Robinsona Kruzoe, Warszawa, 1990)

Książkę o najsłynniejszym rozbitku świata przeczytałem w podstawówce, więc od tamtego momentu minęło sporo czasu. W międzyczasie pojawili się nowi, współcześni rozbitkowie m.in. Chuck Noland czy większość załogi lotu 815, który rozbił się na tajemniczej wyspie pośrodku Pacyfiku. I nagle o Robinsonie Kruzoe przypominają mi Rosjanie, a właściwie to stojący za anonimowym projektem X.Y.R. kolektyw 2muchachos, dedykujący swą twórczość rosyjskim lasom, tajgom; członkowie którego jako inspiracje wymieniają  muzykę z radzieckich bajek, filmów i kreskówek itp. Robinson Crusoe (Lost Soundtrack), z dedykacją: those people to like to 'robinson' for a whileod pierwszych dźwięków obezwładnia słuchacza niezwykle ciepłym brzmieniem radzieckich syntezatorów Formanta, nieinwazyjnym field recordingiem i melodiami, które znamy z tegorocznych płyt Norma Chambersa (Panabrite) czy z ubiegłorocznej Science of the Sea. Bardzo relaksujące wydawnictwo, idealne do zabrania go ze sobą na samotne wycieczki, co więcej, bez żadnych wcześniejszych przesłanek w moją stronę, atakujące listę ulubionych tegorocznych płyt.

Ocena: +7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz