TAME IMPALA - Currents
To tu, to tam - Parker jest wszędzie. Tame Impala jest wszędzie. Niebywałe, jak ten zespół w ciągu 5-6 lat potrafił się rozwinąć i dojrzeć do bycia obecnie najjaśniejszą gwiazdą, wywodzącą się z Australii. Nie wątpię, że spełni się marzenie Parkera, by kiedyś produkować płytę Kylie Minogue, bo mistrzostwo w popie należy dziś do ekipy Tame Impala. Currents słucham z niesłabnącym natężeniem od momentu wydania i, na szczęście, nie chce mi się znudzić ta płyta. Mam też dziką przyjemność, iż wszystkie płyty Tame Impala zostały przez nas docenione (w 2010 i 2012 roku), a sam zespół znam od 2008 roku, gdy nawet nie było jeszcze tego bloga.
Ulubione momenty: zdecydowana całość
Chyba będę musiał się cofnąć do 2012 roku, bo nie pamiętam zupełnie nic z Bloom, podobno najlepszej płyty tego duetu. Mówiąc serio, Depression Cherry jest dla mnie ulubionym albumem Beach House, którego słuchanie zupełnie mnie nie nudzi - wręcz przeciwnie, ciągle odbieram tę muzykę jako coś świeżego. Numer 2 jeżeli chodzi o intensywność i długość odtwarzania w minionym roku.
Ulubione momenty: całość
HELEN - The Original Faces
Liz Harris dodała sekcję rytmiczną do onirycznej atmosfery, którą wytwarzała pod pseudonimem Grouper i wyszło jej to in plus.
Ulubione momenty: Ryder, Motorcycle,
DESTROYER - Poison Season
Więcej teatralności u Bejara, ale jego głos wciąż jest nie do podrobienia. W zasadzie nie ma żadnych soft rockowych nici, które łączyłyby Poison Season z poprzednim albumem (nie licząc znanego z przeszłości Archer on the Beach). Lecz kto zna Destroyera od samego początku ten wcale nie powinien udawać zaskoczenia, doskonale zdając sobie sprawę, że Kanadyjczyk ciągle zmienia kierunki i style. Tylko lo-fi dawno już wyparowało...
Ulubione momenty: Dream Lover, Girl in a Sling, Archer on the Beach
X.Y.R. - Mental Journey to B.C.
Władimir Karpow za pomocą starych, sowieckich analogów wyczarowuje cudowny świat. I co najważniejsze, jest to kolejne jego wydawnictwo, które trzyma solidny poziom.
Ulubione momenty: całość
Dla mnie to nie jest w ogóle płyta hip-hop. Chcę jeszcze raz podkreślić umiejętność tworzenia przepięknych kompozycji, z gęstą od smogu atmosferą, która tak bardzo podobała mi się na 6 Feet Beneath the Moon. Świetnie, że Archy wydał to pod swoim nazwiskiem, oddzielając dwa różne projekty - mam nadzieję, że nowy King Krule ukaże się niedługo. Jeszcze lepiej, że premiera miała miejsce w grudniu :). Rycerz Posępnego Głosu pozostaje dla mnie jednym z najjaśniejszych twórców z UK.
Ulubione momenty: Eye's Drift, The Sea Liner MK 1
JULIA HOLTER - Have You In My Wilderness
Tyle słów pochwały padało pod tym albumem, iż mam tylko nadzieję, że Julia puści je mimo uszu i kolejne albumy wciąż będą mnie zachwycały niespotykanym wręcz talentem do tkania przepięknych, wielowątkowych kompozycji.
Ulubione momenty: Betsy on the Roof, Feel You, Have You In My Wilderness
Oneohtrix Point Never - Garden of Delete
Lopatin doprowadza to, co zaczął na Replice do mistrzostwa. Płyta na wiele długich wieczorów.
Ulubione momenty: całość
SEAN NICOLAS SAVAGE - Other Death
Ten sympatyczny Kanadyjczyk ma wielu zagorzałych fanów w Polsce, co dało się zauważyć na jego koncertach albo usłyszeć w radiowym eterze po północy, gdy Trójki dało się jeszcze słuchać. Najbardziej taneczny z jego albumów, z pięknymi melodiami, z kolegami na pokładzie (TOPS, Nite Jewel).
Ulubione momenty: Propaganda, Don't B Sad
2814 - 新しい日の誕生
Nie wnikam w strukturę, antropologię i historię vaporwave'u, bo zwyczajnie mi się nie chce. Mogę tylko powiedzieć, że ten "współczesny gatunek" ma swoje momenty. 新しい日の誕生 jest jednym z najlepszych. Genialna atmosfera tego krążka przywołuje gros innych artystów, ale to zadanie dla Was, by ich wyłapać.
Ulubione momenty: całość
HIATUS KAIYOTE - Choose Your Weapon
Bardzo długi album. Dla jednych może być zwyczajnie nie do przebrnięcia, dla drugich z kolei - zaliczam się do nich - mieszanka neo soulu, funku i jazzu podana przez Australijczyków i tak będzie za krótka, bo na kolejną porcję poczekamy pewnie ze trzy lata.
Ulubione momenty: Shaolin Monk Motherfunk, The Lung
DUNGEN - Allas Sak
Szwedzi wygrali konkurs na najpiękniejszą okładkę. Coraz więcej u nich kameralizmu, pierwiastków z Canterbury niż szalejącej perkusji i psychodelii. Jeden z moich ulubionych zespołów, zawsze kojarzących mi się ze słoneczną, ciepłą jesienią :)
Ulubione momenty: Sova, Frank Kaktus, Akt dit
JESSICA PRATT - On Your Own Love Again
Jej wokal nie wszystkim się spodoba, ale kto potrafi słuchać, doceni piękne melodie, utkane za pomocą gitary, wyróżniające On Your Own Love Again z tysiąca podobnych wydawnictw.
Ulubione momenty: Greycedes, Game That I Play
CHINA CRISIS - Autumn In The Neighbourhood
Zapomniani przez wielu, wracają po niemal dwudziestu latach przerwy, by po raz kolejny udowodnić, że duet Daly-Lundon wciąż potrafi pisać piękne piosenki. Najlepsza ich płyta od czasów Flaunt the Imperfection, skrząca się cudownymi melodiami, podtrzymująca moją ślepą wiarę, iż lata 80. były pod względem muzycznym cudowne. Sophisti-Pop jeszcze nie umarł.
Ulubione momenty: Smile (What Kind of Love Is This), Bernard, Autumn In The Neighbourhood
DEERHUNTER - Fading Frontier
Jaśniejsza storna Coxa. Lockett otrzymał trochę więcej przestrzeni, dzięki czemu mamy Breaker oraz wspaniałe Ad Astra. Ciągle jednak brakuje mi tego Deerhuntera z okresu Cryptograms, gdzie pojawiało się więcej ambientu i psychodelii.
Ulubione momenty: Ad Astra, Living My Life, Breaker
PANDA BEAR - Panda Bear Meets the Grim Reaper
Część osób znudziła się chyba muzyką wywodzącą się z obozu Animal Collective. Muszę jednak przyznać, że Noah Lennox, z wyboru Lizbończyk, ciągle potrafi zauroczyć mnie swoim wokalem i piosenkami (duży plus za Debussy'ego). Czekam na Painting With.
Ulubione momenty: Come To Your Senses, Boys Latin
JEFRE CANTU LEDESMA - A Year with 13 Moons
Ulubione momenty: całość