środa, 7 grudnia 2011

Camero Cat - Mad Tea Party



Bywa tak, że człowiek zbłądzi. Na przykład w lesie na grzybach, albo w supermarkecie lub w domu dziadków bądź w gąszczu porzeczek. Nieodpowiednie towarzystwo, zła karta, pech, niekorzystne zdarzenia.. Każda wymówka jest lepsza od poprzedniej. Ale pewne sytuacje mają swe usprawiedliwienie tak mocne jak kartony z TVP. Nie byłem rano na zajęciach ponieważ wczoraj "walczyłem" na koncercie Camero Cat, skończyło się późno i było świetnie.

Camero Cat powinno widnieć pod każdym usprawiedliwieniem w szkole, pod każdym zwolnieniem lekarskim i kłamstwem, kłamstewkiem.

Proszę o usprawiedliwienie, nieobecności Nataniela Rozentala na ostatnich zajęciach Prawa Europejskiego, z powodu szczególnego uczestnictwa w koncercie kapeli Camero Cat.

Z poważaniem, Camero Cat.

Oto wzór, można wykorzystać go prawie wszędzie. Posiada gwarancję skuteczności.

Szczypta szaleństwa, odrobina dekadencji, dwie miary uroku i wdzięku, na oko talentu, garść muzykalności, wiaderko fantazji, łyżeczka, no może dwie humoru, oraz pazury, sierść, wąsy, oczy, ogon i łapy kocie (w sumie cały kot). Kolejność dodawania składników jest przypadkowa i zależy od ułańskiej fantazji przygotowującego. No i co nam z tego wyszło? Trucizna.

Ale nie w jednym przypadku. Powstały żyjątka, przez przypadek dolał się SERUM X i powstało CAMERO CAT.

Przy krakowskim Teatrze Bagatela, tuż przed pierwszym porannym tramwajem, ostatni imprezowicze oraz służby porządkowe są świadkami ciekawego, śmiesznego i wzruszającego zdarzenia..

Śmietnik przy przystanku, zaczął się ruszać i wydawać dziwne dźwięki, coś na przykład szurania, drapania, mruczenia, prychania i bekania. Zaniepokojeni ludzie i sprzątający podobne śmietniki, stróże czystości oddalili się od tego dziwnego kosza na śmieci, niektórzy nawet zmienili stronę drogi. W między czasie, na kilka sekund złożyło się więcej niż jedno zdarzenie. Przyjechał tramwaj, kanar właśnie szarpał jakiegoś innego kanara za zbytnią pobłażliwość dla średnio ładnej kobiety, nadjechała dostawa obwarzanków, przez co ulica Karmelicka wypełniła się ciepłym zapachem pieczywa, a niepokojące dźwięki z kosza ustały, ponieważ przewrócił się na chodnik. Z odpadów papierowych z McDonalda i sterty ulotek wyłania się (a raczej wygrzebuje niezgrabnie) czarna bestia. Albo czarny zmordowany kotek. Służby porządkowe podeszły bliżej miejsca zdarzenia, współczucie zaczęło ich ogarniać gdy zobaczyli powód całego zamieszania. Był to czarny kocur, chudy i gimajny. Patrzył zamglonym wzrokiem, szukając oparcia w tym co widzi. Podeszły trzeźwiejące dziewczyny z swymi trzeźwymi facetami.. I było "ocha, acha, ocha, acha" nad zmordowanym kotem. Nagle z tłumu ktoś rzucił pytanie retoryczne.. "Czy ten kot nie jest maskotką Camero Cat?!". Był..


Podążając drogą nieobliczalnej logiki, Camero Cat to zespół, podobno, muzyczno-aktorski, założony w roku 2007. Tworzyli go Xawery Renczyński, Jakub Dobrowolski i Julia Renczyńska, czyli popularnie zwany w branży muzycznej trójkąt.
Rok 2009, wydana płyta debiutancka "Cats and Clocks", a z trójkąta zrobił się kwadrat, a winny temu jest nowy członek zespołu, wiolonczelista Mateusz Kolankowski.
Rok potem, grali na Red Bull Tour Bus oraz na mini scenie w Jarocinie, a na koniec roku kolejne zwiększenie liczby członków do sześciokątu, albo jak kto woli sekstetu. Dołączyli: na klawiszach - Alicja Margolin, Marcin Knapik - perkusja, lecz w późniejszym czasie został on wymieniony na Grzegorza Fiebera. Wspomnieć obowiązkiem będzie również o Jaśminie Parkita, jej koronną dyscypliną są animacje podawane podczas koncertów oraz obrazki na płytach.
Tego roku na wiosnę, "Mad Tea Party", drugi album ukazany został publiczności na Alternative Pop Opera. Widzowie bili brawo, krytycy z uznaniem kiwali głowami. Nowy materiał się przyjął niczym przeszczep nerki. Bardzo ciepło i miło przyjmowano ich na wielu innych festiwalach, w Czechach oraz w całej Polsce.

Dzięki czemu tak się dzieje? Nie jest to tajemnicą.. Magiczne przedstawienie jakie jest prezentowane podczas koncertów wpływa na umysły, zmysły i dusze słuchaczy. Są poddawani hipnozie.. Każdy kto stamtąd wyjdzie będzie fanem kotów. Ciekawe głosy, interesujące aranżacje, dziewczyna grająca na basie.. Ted Mosby z serialu "Jak poznałem waszą matkę.." mawiał, że jego przyszła żona będzie grała na gitarze basowej w zespole.. Może mówił o Julii Renczyńskiej. Ale to tak obok mówiąc. Coś nie tuzinkowego, lekko szalonego  wypływa z ust, spod palców Camero Cat, jak lawenda z magnolią i dym tytoniowy. Coś podobnego zupełnie do niczego, niepowtarzalnego, oryginalnego. Wystarczy posłuchać "Show Time"(najlepsza piosenka z płyty), wziąć hula-hop na biodra, 5 piłek do żonglowania i na kozie, która jest na kucyku, stać i małpować.

Twórczość grupy jest na tyle specyficzna, że nie podoba się każdemu. Nie każdy kto ich posłucha zostanie ich fanem, albo przynajmniej powie, że są "good". Jest tak często, że w świecie normalności, inność jest postrzegana jako tragiczna nienormalność. Przy nazwie Camero Cat widnieje drobnym druczkiem napisana sentencja."" nie mogłem się odczytać.. Ale to na pewno coś ważnego.

Proszę zwrócić uwagę na nich, na "Mad Tea Party", posłuchać nie raz, nie dwa, tylko dwanaście razy. Przedstawienie na jakie oni zapraszają jest niesamowitą podróżą w świat barw, kształtów, muzyki.. Z całą powagą, podniebienie moich uszu ma teraz bar micwę. Wszystkie najulubieńsze smaki dźwięków, są dobrze wypieczone, są odpowiednio buńczucznie przyprawione i ten sosik beszamelowy, jak lody o smaku kiwi, o smaku porzeczki oraz czekolady. Szalone, ale jakże smaczne!


Ocena: mocna 7/10.

Jeśli tylko dowiemy się o jakimś koncercie Camero Cat w Krakowie, pojawimy się tam.

Pozdrawiam z halnym za pan brat, Nataniel Rozental.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz