środa, 22 lutego 2012

Krótko i na temat, bo zapomnę


The Caretaker - Patience (After Sebald)
History Always Favours The Winners
2012


Leyland Kirby poprzedni rok mógłby nazywać Annus mirabilis. Właściwie wszystko, co zostało wydane przez tego kudłatego Brytyjczyka spotkało się z aprobatą krytyków i tych drugich, blogerów. Z największym uznaniem został przyjęty album An Empty Bliss Beyond This World jego projektu The Caretaker. Seria zapętlonych, nie zawsze romantycznych, pocztówek z sali balowej, gdzie bourbona popija Jack Nicholson, znalazła się w większości podsumowań rocznych (u nas, a jakże by inaczej, na miejscu 7). Zbliża się końcówka lutego, więc najwyższy czas by Kirby wypuścił nowe wydawnictwo. Znów jako The Caretaker. Patience (After Sebald), co ciekawe nagrane jeszcze przed An Empty..., zostało pomyślane jako soundtrack do filmu brytyjskiego reżysera Granta Gee (znanego dokumentalisty, mającego w karierze filmy o Joy Division i dokumentującego trasę Radiohead po wydaniu Ok Computer, czyli Meeting People Is Easy), o tym samym tytule, wspominającego niemieckiego pisarza W.G. Sebalda, który ponad 10 lat temu zginął w wypadku samochodowym.

Album po raz kolejny zdobi obraz Ivana Seala, ale nie o okładkach mówmy. Tym razem Kirby zapętlił dzieło Winterreise, czyli Podróż zimowa (z 1827 roku), austriackiego kompozytora, Franza Schuberta. I dlatego mamy też grubiej położoną farbę, a atmosfera na sali zgęstniała. Patience, pokryte jest grubą warstwą trzasków i zgrzytów, a utwory zbudowane są głównie z zapętlonych dźwięków fortepianu i wokalu. Zimowy krajobraz Schuberta został przez Kirby'ego zamknięty w szklanej kuli, i wystarczy lekko potrząsnąć by nasze oczy mógł cieszyć widok padającego śniegu na morską latarnię oświetlającą wzburzone fale Morza Północnego. Fanom ubiegłorocznego albumu Dozorcy spodoba się When the Dog Days Were Drawing to an End z niespiesznymi uderzeniami w klawisze fortepianu, zachęcające do tańczenie walca, i  z zniekształconym, urwanym wokalem na końcu każdego cyklu. Approaching the outer limits of our solar system z melodią, której tętno ledwie się wyczuwa, schowaną w gęstej mgle pogłosów, i dwa mroczne utwory: No one knows what shadowy memories haunt them i kończące bal Now the night is over z "dronowymi" pogłosami, bo ciężko tu nawet mówić o wokalach. Patience, wydaje się być jeszcze lepszą ilustracją dla szalonych przygód Jacka Torrance'a niż An Empty Bliss..., mimo przeznaczenia do zupełnie innego gatunkowo dzieła filmowego. 



James Leyland Kirby trwa w najlepsze, kocha swoich fanów, dlatego dorzucił jeszcze paczkę ekstra dziewięciu utworów, które nie weszły na Patience (After Sebald). Extra Patience (After Sebald) możecie ściągnąć za darmo ze strony bandcamp artysty - wystarczy podać swój adres e-mail. Miało być krótko i temat, ale zapomniałem o tytule tego posta. Lecz, w sumie, chyba tak było... 

Ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz