środa, 24 listopada 2010

Kisses - The Heart of the Nightlife

THIS IS MUSIC 2010


Muzyka tego duetu jest jak romantyczny pocałunek w promieniach zachodzącego Słońca. Niczego innego w takiej chwili nie pragniesz. Tylko tego, by te dźwięki objęły cię i kołysały, aż się nawzajem roztopicie. Szwedzka melancholia dotarła do Miasta Aniołów, a jej pierwszym dzieckiem jest album The Heart of the Nightlife. Dla tych, którzy z niecierpliwością obgryzają paznokcie w oczekiwaniu na nowe dzieło Australijczyków z Cut Copy, jak i dla tych wszystkich, którym EP-ka Air France zawróciła w głowie, debiutancki longplay amerykańskiego duetu sprawi dużo radości. Kisses całują nas prosto w usta swoimi gorącymi i ponętnymi wargami. 


I love you Sweden... Dzięki tobie mogę jeszcze doświadczać w muzyce prawdziwych emocji, romantyzmu i uniesień. Tak jak ma to miejsce w przypadku albumu duetu Kisses pochodzącego z Los Angeles. Para Jesse Kivel i Zinzi Edmundson tworzą pastelowe dźwięki do spędzanych razem wieczorów na opustoszałej plaży, nad brzegiem oceanu. Fale obmywają im nogi, Słońce oświetla jeszcze ich twarze, tak pogodne i wpatrzone w siebie. Kochankowie wiedzą, że wieczór ten jest ich ostatnim wspólnym przeżyciem. Więcej się nie spotkają, pozostanie tylko pustka i wspomnienia, które zajmą miejsce gorącego, wakacyjnego uczucia.  

The Heart of the nightlife błędnie jest wrzucane do worka z napisem chillwave. Bo chillwave'u jest tu tyle co kot napłakał. Dźwięki, które tu usłyszycie należałoby wrzucić w odpowiedniejsze ramy. A mianowicie, rzeczownik gatunkowy, który nasuwa się po pierwszym odsłuchu, i lepiej oddaje kształt i charakter muzyki Kisses, brzmi balearic. Wszystkie ślady wskazują na Szwecję. Myśl tę utwierdza jeszcze bardziej aksamitny i elegancki wokal Jessego, bardzo podobnie brzmiący do głosu Jensa Lekmana (ów ma podobno wydać płytę w następnym roku). Ale w muzyce duetu mamy również pierwiastki nieskandynawskie. Istotne wpływy na muzykę Kisses odcisnęły także: electro pop czy down-tempo. Każdy z nich przyczynił się do stworzenia przyjemnej dla ucha kolekcji piosenek; iście wakacyjnych z romantycznym nadzieniem w środku.

Kisses of the nightlife

Utwór rozpoczynający - Kisses, startują klawisze, które mogą wprowadzić słuchacza w błąd. Włączasz płytę, a tu co... Słyszysz nuty charakterystyczne dla Whitest Boy Alive, którym na pewno jest dalej niż bliżej do wyżej wspomnianych gatunków muzycznych, którymi określiłem ten duet. Funkujące synthy, ciepła gra gitary, elektroniczny beat i melodyjny bass składają się na zapowiedź albumu cholernie przebojowego i łagodnego w odbiorze. Keep your heart strong and love long, and give kisses when you can. Lecz już Bermuda czy Women of the club sprowadzają zespół na Karaiby i ubierają w balearyczny szkielet. Midnight Lover to jawna zrzynka z dorobku Cut Copy, przy czym plagiat ten jest na tyle dobry, że jego obecność na In ghost colours nikogo by nie zdziwiła. Świetnie sprawdzi się na każdej imprezie. Do grupy Erlenda Øye duet powraca znów za sprawą klawiszy w Lovers; gitara w refrenie robi mi dobrze, i jeszcze te syntezatory naśladujące dęciaki. Miód. Serce topnieje. W People Can Do The Most Amazing Things wybrzmiewają echa lat 80., gdy na listach przebojów królował Hall and Oates, a noszenie długich włosów nie było efektem zaniedbania czy strachu przed nożyczkami. Piękniejsza część duetu - Zinzi udziela się w chórkach i odpowiada za wszystkie instrumenty klawiszowe. Nierzadko gra także na gitarze.

Występuje też druga strona medalu. Gdzieś niespodziewanie w czasie słuchania tego albumu, ściślej w niektórych jego częściach, wkrada się monotonia, która zmusza mnie do obniżenia ostatecznej hura-oceny i zdystansowania się od mojego wielkiego optymizmu. Pewne utwory zlewają się w jedną całość, utrudniają słuchanie, wręcz nużą (Weekend in Brooklyn). Nie pasuje tu także instrumentalny, tytułowy The heart of the nightlife, który nie sprawdzi się jako tło czy soundtrack do romantycznej kolacji lub hulania na parkiecie.  

Lecz końcowa ocena i tak będzie pozytywna, bo Kisses swoim debiutem zapracowali sobie na skromne, nieco wyciszone och-y i ach-y. Bezpretensjonalność i prostota, która bije z tych utworów jest doprawdy urzekająca. Serce nocnego miasta rozbrzmiewa setkami kolorowych dźwięków, pośród których ubrane w parę wodną nasze słowa łączą się ze swoim przeznaczeniem. Ciche, lekko zamglone. Niedosłyszalne. Zagubione w tłumie przechodniów depczących intymność. Give kisses when you can...

Ocena: +7/10


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz