czwartek, 24 maja 2012

Choreografia z moich dziwnych snów


Weird Dreams - Choreography
Tough Love Records
2012

Całe szczęście, że muzyka gitarowa nie zawodzi.

Muzyka jest moim ulubionym daniem. Dziś kelner przyniósł mi na talerzu, świeżutki jeszcze kawałek dobrego, gitarowego grania prosto z zadymionego i zakorkowanego Londynu. Weird Dreams istnieją na muzycznej mapie stolicy Zjednoczonego Królestwa niewiele ponad dwa lata, a mimo to odznaczają się wyjątkowym aromatem i świeżością (wiem, ryzykowne stwierdzenie), więc grzechem byłoby przejść ze wzrokiem skierowanym gdzieś w billboard, na którym widnieje nagie ciało Kelly Brook, nie dostrzegając uroku Choreography

Zajadając się plackiem z wiśniami czwórka z Londynu wyczarowuje zestaw 12 piosenek zanurzonych w amerykańskiej alternatywie. Choreography to złapanie niemal idealnego balansu pomiędzy jangle a indie rockiem, produkt udekorowany detalami z dziwnych snów. Inspiracja Davidem Lynchem jest zauważana przede wszystkim w nazwie, plażowo-leśne wycieczki i przebojowość Beach Boysów odnaleziona zostaje w znanym już wcześniej singlu Holding Nails. Zwrot ku Grizzly Bear i Real Estate następuje odpowiednio przy numerze 8 (River of the Damned), kiedy to akustykowi towarzyszą reverbowe dźwięki elektrycznej gitary, a całość kończy się w sposób do złudzenia przypominający którykolwiek z podmiotów z Yellow House, oraz numer 6 (Suburban Coated Creatures), gdzie w łatwy i przystępny sposób odczytać można wiele wspólnych podobieństw z ekipą z nowojorskich przedmieść. Pojawia się jeszcze kilku m.in. Gang of Four, Beach Fossils czy The Shins - wymieniłem i tak niewielu.

Przyjemna płyta posiadająca wiele atutów, niezwykle wciągająca słuchacza, której, niestety, brakuje przysłowiowej kropki nad i. Z nadzieją należy jednak patrzeć na kolejne wydawnictwa tej grupy, bo ciężko mi jest uwierzyć, że mając taki potencjał, nie nagrają oni rzeczy bliskiej moim chorym, muzycznym ideałom.

Ocena: +7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz