piątek, 18 maja 2012

Five O'Clock Shadow


Lovelock - Burning Feeling
Internasjonal Rec.
2012

Steve Moore zajrzał do swojej winylowej kolekcji i ściągnął z półki albumy Giorgio Morodera, Hall & Oatesa i Van Halena, a progowe odruchy (Zombi) i filmowe impresje (Gianno Rossi) zamknął w niezidentyfikowanym sejfie. Najnowszy album to z całą pewnością prezent dla samego siebie. Moore alias Lovelock, pseudonim podkreślający umiłowanie do włoskiego aktora Raya Lovelocka, muzycznie wraca do lat 80. i scen z dzieciństwa, kiedy to ulicami Miami, drogimi samochodami, jeździli Don Johnson i Philip Michael Thomas. Nie bez powodu wspominam tu aktorów występujących w legendarnym serialu, bo właśnie ten obraz, jako pierwszy, spada z nieba prosto przed oczy. Spokojne tempo oscylujące w granicach 100-120 BPM, każe odpuścić sobie klasyfikowanie Burning Feeling w kategoriach muzyki techno. Tu wszystko jest pięknie poukładane, eleganckie i bogate, zupełnie jak białe ferrari Testarossa i okulary Ray-Ban Dona Johnsona. Na twarzy Moore'a dostrzegamy delikatny five o'clock shadow, wokalnie wspomaga go niejaka Barbara Beaches, a całość utrzymana jest w klimatach balladowego synth popu i muzyki dance. 

Połowa utworów była znana już rok temu, ale to w zasadzie nie przeszkadza w odbiorze tej płyty. Burning Feeling to nie olimpijskie wygibasy w miejscu przeznaczonym do tańczenia, raczej delikatne bujanie się w rytm Maybe Tonight czy wzajemna adoracja, gdy lądujemy w objęciach partnera tworząc własną lirykę do South Beach Sunrise, wyobrażając sobie, że śpiewa ją sam Glenn Frey. Utwory z wokalem znacznie wybijają się ponad średnią, i to one stanowią główną siłę napędową tego wydawnictwa (do tego grona trzeba wstawić instrumentalne The Fog). Love Reaction i Deco Delight to dobrej jakości imitacje Jana Hammera, ten pierwszy z wokalem Barbary przypominającym Sally Shapiro, nie skręcającym, niestety, w stronę italo-disco. Mimo to Burning Feeling, na ten moment, wydaje się być jednym z najciekawszych wydawnictw w katalogu Prinsa Thomasa. 

Muzyka idealna dla ludzi, którym znudziło się niemieckie szaleństwo w klubach i tęsknią do czasów, gdy gorączka sobotniej nocy przyprawiała o miłość, nie o mdłości. 

Ocena: 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz