wtorek, 28 sierpnia 2012

John Maus. I wszystko jasne.


John Maus - A Collection of Rarities and Previously Unreleased Material
Ribbon Music
2012

Jeżeli wybory prezydenckie odbyłyby się dzisiaj to 45. prezydentem Stanów Zjednoczonych Ameryki zostałby John Maus, kumpel wariata z LA, niejakiego Ariela Pinka, zafascynowanego muzyką klasyczną od Beethovena po Gustava Mahlera, zgłębiającego filozofię i muzycznego rzemieślnika (a może wizjonera?), trafiającego prosto w bull's eye, w subiektywnym tego słowa znaczeniu. John Maus. I wszystko jasne. Nic się tu zmienia. A Collection of Rarities and Previously Unreleased Material, czyli zbiór utworów nagranych na przestrzeni 11 lat - jego wersja Incesticide Nirvany, o czym wspomina w wywiadzie dla Pitchforka - w większości znanych od dawna (brakuje np. Night of the World, The River), pojawiających się na MausSpace, to Maus, którego uwielbiam. Nie ma takiego drugiego gościa jak on, który by w tak przejmujący i przebojowy sposób wyśpiewywał mroczne piosenki o miłości, swym głębokim, "grobowym" wokalem, dbając o naznaczenie latami 80. i nasiąknięcie modą na synth pop. Muzyka Amerykanina, z pozoru prosta i nieskomplikowana, tworzy wokół siebie tajemnicę, którą nie łatwo zrozumieć - odrzuty lepsze od studyjnej płyty? Tak, u Mausa to możliwe. U Mausa wszystko jest możliwe, ale jedna rzecz pewna - malowana colla sinistra muzyka wciąż mi się podoba. 

Biję pokłony.

Ocena: 8/10

Trzeba posłuchać: całości, koniecznie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz