środa, 27 lipca 2011

Wakacje przysłonięte chmurami pt. 7


JIM BEAM (II)


Patrząc zamroczonymi alkoholem i nabiegającymi krwią oczami nie dostrzegał już lateksowej, zgrabnej Śmierci. Rozdzierający klatkę piersiową ból powalił go prosto w jej objęcia, powoli zsunął się po lateksie z charakterystycznym dźwiękiem i upadł u jej stóp, a raczej obcasów.. Umierał.. W umyśle kołatała mu się myśl: Cholera! zapłaciłem hotel, zamówiłem ekskluzywną panią do towarzystwa i co?! Umieram!.. Szlag.. Zazwyczaj się słyszy o obrazach z całego życia, najszczęśliwsze wspomnienia, a tu co? Stary rozpustnik myśli tylko o tym, co chciał zrobić.. Cóż..

Marek ocknął się, nie leżał tam gdzie upadł, był w łóżku przykryty ciepłą kołdrą. Pomyślał, Co jest grane? Przed chwilą miałem zawał, śmiertelny zawał.. A ja sobie leże w najlepsze w łóżku. Gdzie moja call girl?! Haaaalo! Jest tu ktoś?. Cisza. Pomacał się po głowie, po twarzy, po ciele.. zaraz, nie wyczuwam bicia serca.. Gdzie moje serce?! Pewnie wycieli mi je jak spałem, zobaczyli mnie, śledzili i uśpili, a potem skroili.. Ukraińcy! To na pewno oni.. Słyszałem jak niedawno w Nowym Sączu tak właśnie napadli gościa. Ale po co komuś moje stare, schorowane serce? Ja pierdole.. No nic zadzwonię po moją panią, czas skonsumować przed śmiercią swoją męskość

Marek powoli się podniósł, jego stawy zupełnie jak stare zawiasy zaskrzypiały przeciągle. Usiadł na skraju łóżka i pogładził się dłonią po czole, było zupełnie suche, co go zdziwiło, bo zazwyczaj zalewał się litrami potu. Nie zwrócił na to większej uwagi, wziął słuchawkę telefonu w stylu retro, i po krótkim namyśle nad obsługą tego wehikułu w podobnym mu wieku, zaczął wybierać numer swej towarzyszki.. Ale coś przykuło jego uwagę i odłożył słuchawkę, na nakostniku tuż obok telefonu retro leżał liścik. Marek wziął go w swoje trzęsące się dłonie i próbował go odczytać, lecz wzrok nie ten.. Słabo widział ze swoją dalekowzrocznością, więc zaczął sobie przypominać, gdzie ulokował swe okulary do czytania. Są na pewno w teczce, którą mam w samochodzie

Wstał i rozejrzał się po pokoju, wszystko wyglądało w najlepszym porządku; na stole był jeszcze niedopity Jim Beam, podszedł do niego i pociągnął solidny łyk. Otrząsnął się po tej mocy procentów i odważnym krokiem wypadł na korytarz, kierował swe kroki ku windzie, nikogo nie mijając po drodze, zastanawiał się. Jak to możliwe, że żyję, przecież umierałem.. Co to za liścik? tam chyba jest jakiś numer telefonu.. Czemu ten dywan jest taki brzydki, pasowałaby tutaj cytrynowo-zielona miękka wykładzina. Doszedłszy do windy Marek nacisnął przycisk przywołujący ją do niego. Po chwili oczekiwania i setkach naciśnięć guzika stwierdził, że winda w ogóle nie zareagowała. Uświadomił sobie, że nie ma wyjścia i musi zejść schodami na parter co skwitował siarczystym przekleństwem: Kurka wodna!

Ruszył już trochę zmęczony ku schodom, ciężkie wiórowe drzwi stawiały nie mały opór emerytowi, przez co się zasapał. Odpocząwszy trochę chwycił się poręczy i pokrzepił się w myślach słowami: Za 20 minut i zdążę dojechać ma sam dół po schodach. Skrzywił swe wargi w uśmiechu, pobudzając bruzdy zmarszczek do przemieszczenia. Na wysokości 3 piętra, mocno już zmęczony, mimo, że przystawał co 5 stopni, postanowił dłużej odpocząć. Oparł się o barierkę i głośno oddychał myśląc: Ale ze mnie dziad.. I ja chciałem prostytutkę zamówić.. Głupiec stary! 

Wtem usłyszał kroki, a raczej dudnienie. Wyprostował się i stanął przy barierce; za 5 sekund wyłonił się boy hotelowy. Zatrzymał go pytając: Co się dzieje? Czemu winda nie działa? Muszę się przez was męczyć po schodach.. Jak tutaj umrę, to będę was straszył, a Ciebie najbardziej.  Boy hotelowy tylko się uśmiechnął ukazując niezłą furtkę w uzębieniu i rzekł: Nie wiem proszę pana, na 5 piętrze mamy jakiś problem z pokojem

Marek dopytywał się o co chodzi, ale boy zbywał go klauzulą tajności jaka obowiązuje boyów hotelowych. Wściekły staruszek począł się wściekać na hotel i ubliżać boyowi, ale w pewnym momencie wpadła mu genialna myśl do głowy.. Chłopcze, czy mogę Cię prosić i odczytanie mi tego liściku? I podał mu świstek. Boy wziął go do ręki, i powiedział: 
- To numer telefonu, a pod spodem jest napisane "proszę tam niezwłocznie zadzwonić". 
- I nic więcej?- zapytał stary furiat. 
- Nic - odpowiedział boy hotelowy. Zastanawiając się o co chodzi, Marek poprosił, aby chłopak wpisał ten numer w jego komórce, co prędko zrobił i popędził w górę. Chwilę przyglądając się telefonowi, nacisnął w końcu zieloną słuchawkę myśląc: A może to ta call girl zostawiła swój numer.. Albo to jest numer... Myśl przerwał mu głos w słuchawce, młody, męski rozweselony głos..

- Halo?
- Z kim mówię?
- A kto pyta?
- Kto pyta, kto pyta.. dostałem ten numer z nakazem zadzwonienia na niego. Z kim rozmawiam?!
- Z pociągiem do Słupska.. hahaha!
- Do jasnej cholery gówniarzu! Kim jesteś?!
- Jestem pociągiem Gustaw, pędzę ile sił w silnikach do Słupska.. hahaha.. Chłopaki jakiś facet dzwoni i dopytuje się kim jestem.. co za dureń!
- To jest was więcej? Kim jesteście? Ja nazywam się Marek Mroczek. 
- My jesteśmy Chłopaki z Fredek, jedziemy do Rowów.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz