niedziela, 27 listopada 2011

A gruz kto będzie woził?



Kombajn do Zbierania Kur po Wioskach - Karmelki i gruz
Mystic Records
2011

Słodko-gorzkie karmelki i gruz. 

Kombajn zbiera kury już od 10 lat. Przez ten czas za kierownicą tej maszyny doszło do wielu personalnych zmian, lecz muzyka pozostała ta sama. Pamiętam jak nic swój pierwszy kontakt z tym zespołem. To był piątek i kolejne notowanie trójkowej listy przebojów. Utwór Warszawa. Na początku myślałem, że to nowe Myslovitz, ale brak wokalu Artura Rojka kazał szybko zakopać tę pierwszą myśl głęboko, pod dużą warstwą masła i wstydu. Żartem powiedziałem, że całkiem niezłe to jest. Tak się to wszystko potoczyło, że na -naste urodziny otrzymałem Ósme Piętro. Co ciekawe, w zakładach, które prowadziłem ze znajomymi, głównym faworytem do zamknięcia w ozdobny papier i zaadresowania do moich rąk był wówczas najnowszy album mysłowickiego zespołu (Skalary, mieczyki, neonki). Los jednak chciał inaczej. I jak zwykle wiedział lepiej. W porównaniu do Myslovitz, którzy od Miłości w czasach... ciągle nie mogą nagrać jednej, równej płyty, grupa z Nowego Dworku (czyli z końca świata) przerywając pięcioletnią ciszę, powraca z trzecim albumem, który nie jest najlepszym w ich karierze, jednak solidny poziom wciąż został utrzymany. KDZKPW to wiarygodna marka, nadal bez awarii. 

Głównym paliwem zespołu nadal pozostają teksty Marcina "Zagana" Zagańskiego. Każdy może je interpretować na swój własny, niepowtarzalny sposób; część nie zostawi suchej nitki na wokaliście KDZKPW i oskarży go o grafomanię, ale większość, osłuchana już w liryce tego pana, znów zachwyci się linijkami typu: Lubię, gdy mówisz, że potrzebny jestem/jak nowotwór albo Poszłabym za tobą w świat/lecz tak trudno być kobietą na obcasach. Jednym może się wydawać, że teksty na trzeciej płycie są bardziej zrozumiałe i dosadne, ale... Darujmy sobie roztrząsanie tej kwestii, kto lubi zabawę słowem i doszukiwanie się ukrytych znaczeń, dla tego KDZKPW jest już bardzo dobrze znany. Natomiast muzycznie Karmelki i gruz różnią się od swojego poprzednika. Lewa strona literki M była raczej stonowana jeśli chodzi o rockową ekspresyjność, za to najnowszy album to najmocniejsza, rockowa płyta w dorobku lubuskiej grupy. Ta siła mieni się wszystkimi odcieniami gitarowej muzyki: od delikatnych, niemal melancholijnych dźwięków (początek utworu tytułowego, gościnnie reprezentowanego przez Natalię Fiedorczuk), po gitarowe zgrzyty, sprężenia i krzyki w Gwiezdnej tragedii. Karuzela kręci się wesoło, a Ty w Wysokich obcasach (i nie chodzi tu o dodatek do Gazety Wyborczej) odgrywasz przede mną cały ten cyrk. Smolikowy słoń (Smolik zajął się masteringiem płyty) wędruje po świecie zbierając gruz i przerabiając go na karmelki o smaku słoniny. Gitara Pawła Koprowskiego wciąż decyduje o specyficznym brzmieniu Kombajnu, dzięki któremu nie mylimy tego zespołu np. z Myslovitz (mnie się to przytrafiło, ale na samym początku - moje alter ego mi wybacza) Fantastyczną robotę odwalił Witek Przepióra, którego bas tak wspaniale kręci słuchaczem (w najlepszym na płycie Dubrowniku), iż może się zakręcić w głowie bez wchodzenia na karuzelę. Znane od jakiegoś czasu Tornado powciągało wpływy noise'u i shoegaze'u, a Tulipan i ćma spodoba się długowłosym fanom Legii Warszawa i Lecha Poznań.  

Było słodko, a my dbając o wasz stan uzębienia proponujemy zjeść też coś zdrowego i nie koniecznie łechcącego podniebienie i zmysły. Może gorzka czekolada? Nie najlepszy to przykład (chociaż jest zdrowa), ale niech będzie. Gorzko jest, bo Karmelki i gruz nie są tak przebojowe jak dwa poprzednie wydawnictwa. Materiał nagrywany na żywo (przez Macieja Cieślaka) jest dość męczący do słuchania na słuchawkach (pewnie takie było założenie - przenieść koncertową energię na płytę - szkoda, że zapomniano o uszach słuchającego), a i jego dotarcie do słuchacza wydłużyło się do minimum trzech przesłuchań. Ósme piętro i Lewa strona literki M nie są oczywiście albumami stricte popowymi, ale ich potencjał jako zbiór chwytliwych piosenek był niewspółmiernie wyższy. Na trzecim albumie tylko Wysokie obcasy i Zegary mają taką siłę. Te trzy powody obniżają końcową ocenę rozstrzygając o scharakteryzowaniu Karmelków i gruzu jako najsłabszej płyty w ich karierze. Słowa pocieszenia? W roku pańskim 2011 niewiele polskich płyt było lepszych. 

Do nazwy grupy zdążyliśmy się przyzwyczaić, w odróżnieniu do stacji radiowych, które Kombajn traktują jako maszynę rolniczą (poza Trójką, oczywiście). Karmelki i gruz nic tutaj nie zmienią, ale wiernych fanów utwierdzą w przekonaniu, że dobrze wybrali. Prawdziwą moc KDZKPW pokazuje na koncertach, więc gorąco Was na nie zapraszamy. My też tam będziemy. 

Narobiło się magistrów, doktorów, profesorów. Nie ma do kogo, ty złamasie, powiedzieć. A gruz kto będzie woził? Kombajn. 

Ocena: -7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz