poniedziałek, 21 listopada 2011

Muzyka Końca Lata - PKP Anielina



Jeszcze śniegu nie widziałem, mróz ledwie mrozi, do prawdziwej zimy daleko.. A jednak już zdążyłem zatęsknić za ciepłym słońcem i jeszcze cieplejszymi nocami, spędzanymi spacerując za rękę po Kazimierzu.

Już zakończyliśmy lato tej jesieni, ale gdybym tego nie zamieścił, to byłoby mi zimno przez całą zimę. A naprawdę nie lubię marznąć niepotrzebnie.

Na prawię każdą chorobę mamy lekarstwo na naszej Ziemi. Katar, który kiedyś był śmiertelny i oznaczał opętanie przez złego ducha, za karę niebywałego lenistwa jest dzisiaj też karą za lenistwo nie sięgnięcia po szalik.. Lecz przynajmniej można go przeżyć! Czy taka ospa, bach bach, 3 tygodnie w domu i zdrowyś. Niegdyś była oskarżona o ludobójstwo. Zwykłe skaleczenie w duży palec: kiedyś, gangrena i kaput. Teraz woda utleniona, gaza i plaster i wesoło sobie chadzam dalej.

Nauka, medycyna, szamanizm, magia, zielarstwo poszło daleko na przód, jednak jest pewna dolegliwość na, którą mimo olbrzymiego doświadczenia leczących (bo sami dość często przeżyli tą chorobę) jak i chorujących od wiek, wieków nie znaleziono oczywistego lekarstwa na złamane serce. Dolegliwość stara jak świat, a mimo to nieodgadniona na dobre. Złamane serce można skleić ale blizna zostanie, na zawsze i czasami zapiecze albo i zakrwawi.. Jestem wierzący, wierzę w lekkie zdolności znachorskie magów i uzdrowicieli. Przeglądając ich rejestr, zaciekawiła mnie pewna nazwa grupy znachorów, taka niepasująca do reszty hochsztaplerów. Po przeczytaniu ich referencji i udokumentowanych "cudownych" uzdrowień, zarejestrowanych na 3 płytach cd, stwierdziłem, że wiary im dać nie mogę ale przetestować ich kurację na swoim koledze spróbuje. Biedak musi przestać już pić, próbując gorzałką zszyć tą wielką ranę. A serce tylko bulgocze i pije razem z nim. Na początku oczywiście się opierał, lecz dzięki upojeniu %, marne to były protesty z jego strony wobec jego silnych przyjaciół. Usadowienie na krześle, związanie mocnymi węzłami kończyn i terapia rozpoczęta. By na daremno nie wydawać pieniędzy na właściwe leczenie, postanowiliśmy spróbować z ich repertuarem uzdrowicielskim z ostatniego wiosennego seansu, umieszczonego w sieci. Było widać, jak alkohol wyparowuje z piersi nieszczęśnika, jak serce odzyskuje rytm, jak energicznie pompuje krew, jak zdrowy uśmiech powraca na twarz.
Na pytanie: "Co to było?!"
Odpowiedziałem: "Muzyka Końca Lata, baranie.."   

Muzyka Końca Lata zasługuje na gratulacje od samego Hipokratesa i prezydenta Komorowskiego. Gdyby bardziej skupili się na medycynie niż na muzyce, pewnie by byli bogatsi, bo "złamane serce" to biznes dochodowy, ale nie sądzę by byli szczęśliwsi.
Koniec wakacji obfituje w takie stany zdrowia, nieszczęśliwe miłości i nieszczęśliwe rozłąki.. (Co po niektórzy tylko mają odrobinę szczęścia:) ) więc pewnie dlatego PKP Anielina ukazała się już na początku wiosny. Sprytne. I tak, gdy jeszcze komuś koniec lata zrobił wyrwę w sercu i cierpi dalej, niech przeczyta ten post, niech posłucha tej muzyki. To jest dla nich, to jest o NICH.

Mińsk Mazowiecki chwali się tym, że tutaj właśnie swe pierwsze kroki, stawiał wyżej wymieniony zespół. Krótka historia w datach:
2002 - Bartosz Chmielewski zakłada zespół, solowy.
2004 - zespół solowy zamienia się w kwartet.
2005 - Wiśniewskie manewry wojskowe zwycięża Muzyka Końca Lata, nagroda to wspólna trasa z Happysad.
2006 - Jedno wesele, dwa pogrzeby. Debiutancka płyta.
2007 - 2:1 dla dziewczyn. Druga płyta.
2011 - PKP Anielina. Trzecia płyta.
2011 - Udział w projekcie "Męskie Granie".

Personel medyczny oraz specjalizacja grupy:

Bartosz Chmielewski - gitara, wokal
Marcin Biernat - gitara, wokal
Ola Bilińska - wokal
Piotr Majszyk - gitara basowa
Dariusz Gosk - perkusja
oraz gościnnie konsultacji udziela Magdalena Turłaj "Karotka". (nic nam nie mówiąc czmychła do zespołu).

PKP Anielina, w tym tkwi cały czarodziejski sekret wyciągania drzazg z serca. Po wysłuchaniu całego repertuaru, po zmierzeniu się z nim, dochodzę do wniosku, że jest to najbardziej optymistyczna grupa w Polsce. Specyficzne jak dziadkowe wino. Niewyobrażalna siła sprawcza, niczym palec Boży wprawia w drganie całe ciało. Ożywia na nowo zmysły, duszę i przede wszystkim umysł z sercem. Jest ukojeniem, jest takim plastrem nasączonym ziołami, miodem i bzem. Eteryczny zapach wpływający na poprawę humoru i myślę, że naprawdę potrafi uleczyć.

Wszystkie piosenki zasługują na uznanie, każdy utwór ma w sobie wit. C, penicylinę oraz apap więc zalecana jest dawka cało płytowa, 12 utworów co 2 godziny.

To utwór, który dość przypadkowo acz dokładnie opisuje ostatni miesiąc mojego życia.

    .



Powiem tak, nie inaczej.. 8/10!!


Pozdrawiam "chłodną piątką", Nataniel Rozental.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz