czwartek, 19 stycznia 2012

Lee-Leet - Leave It Behind



W mitologi żydowskiej Lilith nie była zbyt lubianą kobietą, wręcz siała postrach swoją osobą. Nie z racji swej aparycji, co do tego nie możemy mieć wątpliwości, gdyż podobno była ona pierwszą żoną biblijnego Adama. A z tego co wiemy, obdarzony był niezłym gustem. Jednak los tak zagmatwał życie Lilith, że postrzegano ją jako demona, szczególnie groźnego dla nowo narodzonych..

Co do zagrożenia jakie może siać Lee-Leet, to mogę się spodziewać, że jedynie w kuchni uciekają przed nią piersi z kurczaka i pomidory by nie trafić pod jej ostry nóż, więc fonetyczna zbieżność między demoniczną Lilith, a Lee-Leet uznaję za prawie przypadkową. Choć nie można odmówić wokalistce czegoś.. czegoś mrocznego, niepoznanego, objawiającego się w jej muzyce.

Lee-Leet i płyta Leave It Behind - to nie jest debiut, ale gdyby nim był, to określił bym go w czołówce nowicjuszy 2011r. Wokalistka jest dojrzałą muzycznie osobą, wiedzącą czego chce i w którym kierunku zmierza. Niezbyt obchodzą ją trendy muzyczne, ma gdzieś zestawienia, szufladki i playlisty. Czystym śpiewem tkwi gdzieś poza tym wszystkim, nie z boku, ani z tyłu.. Nad resztą, unosi się na dywanie melodyjnych dźwięków, uplecionego z ciętych gitar i klawiszowych solówek (Odlećmy Stąd). A czasami włącza autopilota i obiera kurs delikatnymi, relaksacyjnymi drogami gdzie jedyną rzeczą, która trzyma przed zapadnięciem w błogi i przyjemny sen, jest zimny głos wokalistki (Heaven & Earth).

Płyta została wydana 7 listopada 2011 roku, jest ona trzecią już pozycją w dorobku artystki, ale pierwszą, która w całości została zapisana i przygotowana z "krwistym" zespołem. Poprzednie, State Of Emergency (gościła na antenie Radiowej Trójki, Antyradia i innych) oraz Bare, bardzo ciekawa pozycja, zawierająca stos emocji przekazywanych za pomocą śpiewu i tylko jednego instrumentu - fortepianu, stanowią z perspektywy czasu ścieżki, które zmierzały właśnie do miejsca, gdzie Lee-Leet jest teraz. Do wykształtowania się "charakteru" i stylu tej artystki. 


Leave It Behind ma do odsłuchania 11 utworów, 9 zaśpiewanych po angielsku i 2 po polsku. W sumie daje to ponad 50 minut przebywania w świecie zupełnie innym, może nie do końca pięknym i słodkim, ale w takim, gdzie możesz odetchnąć, odreagować, wyładować emocje, wyciszyć i zrelaksować się jednocześnie. A zakończenie ostatniej piosenki na krążku nie jest przyjmowane z grymasem zawodu na twarzy tylko z myślą, że "mogę, chcę i dam radę następnemu dniu, tygodniu, miesiącu".

Jest to niesamowicie różnorodny krążek, zupełnie jakby każda jego piosenka była nagrana w innym świecie, przez zupełnie inne osoby. Sięgając po kucharskie metafory, powiedziałbym, że podobna jest do ciasta, które z zewnątrz wygląda tak samo, a w środku kryje dziesiątki smacznych owoców. Miło.

Aura nocy nie jest obca Lee-Leet, płyta Leave It Behind jest jak noc, tajemnicza, pociągająca, nieodgadniona. Nabywając ten krążek, dostajemy kawałek ciemności z wieloma historiami miłości, oczekiwania, poszukiwania.. Noc dawno nie była tak dostępna.


Skład członków zespołu Lee-Leet:

Andrzej Frołow - klawisze
Tomasz Glinka - gitara basowa
Krzysztof Rukat - gitara
Robert Sopala - perkusja
Lee-Leet - wokal, efekty, programming

Oto singiel promujący płytę.


Enjoy!

Ocena: 7/10.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz