Przy tradycyjnym założeniu, że Święta Bożego Narodzenia powinny obfitować w mak, ości, siano i chleb, to można dostać skrętu kiszek.. Dlatego mak sobie odpuściłem, chleb był w minimalnych ilościach, a ość mi się żadna nie trafiła. Może właśnie dlatego, dwie godziny po wigilijnej kolacji odczuwałem dobrze mi znane uczucie "zjadłbym coś.." ... i jak zawsze nic nie zjadłem. No dobra, ciasto było bardzo dobre. Ale do czego zmierzam.. Otóż, dla wszystkich, którzy nie dojedli, dla tych którzy chcieli, ale nie umieli właściwie się najeść, dla tych, którzy się najedli, ale chcieliby jeszcze więcej. Oto po-wigilijna dokładka, w postaci niewyobrażalnie obfitujących w muzyczne kalorie albumów długogrających. Prosto z Polski.
Nie ma takiej możliwości, by wybrać album najlepszy. Jest to fizycznie niemożliwe, by zrobić to i zachować zgodność ze swoim sumieniem. Więc gdzieś tam kolejność ma znaczenie, tak tutaj, ona zupełnie nie może znaleźć sobie miejsca.. Ile razy masz ochotę kogoś krytykować, przypomnij sobie, że nie wszyscy ludzie na tym świecie mieli takie możliwości jak ty.
NATANIEL ROZENTAL
Letters From Silence - No Plain Shortcuts
Jest muzyka podczas słuchania której przechodzą ciarki po plecach. Jest również taka, która cię nakręca, motywuje do działania. Jest muzyka, która sprawia, że zaczynasz myśleć. Jest muzyka, która sprawia, że się zatrzymujesz. Jest muzyka, która sprawia, że twój umysł rozmawia z sercem i zgadzają się ze sobą. Jest taka muzyka, którą gra Letters From Silence. Jest to muzyka, która wywołuje wszystkie powyższe reakcje. Na blogu można znaleźć post poświęcony tej płycie. Nie jest on długi, ani uposażony w metafory rodem od C.R.Zafona, ale jest prawdziwy. Prawdziwy jak to, co śpiewają. Żywcem wyrwany z życia, prawdopodobnie niejeden odnajdzie tam scenariusz swojego...
Moim zdaniem zasługują na to, by znaleźć się właśnie tutaj, bo wiem, że ich muzyka komuś pomaga..
Tides From Nebula - Earthshine
Podczas gdy Coma nagrała album odbiegający od swoich poprzednich produkcji, w świecie mistycznych gitar i przepełnionych tajemniczością utworów powstała spora dziura.. Lecz jest ktoś, kto powziął sobie za sprawę honorową rozprawienie się z tym niedoborem. To członkowie grupy Tides From Nebula - znakomicie wskoczyli na to miejsce i to oni teraz rozwalają głośniki. Gdy natrafiłem na tę płytę w połowie wiosny, prosta zależność powstała.. Za każdym razem, gdy słuchałem The Fall Of Leviatan, kopali mnie i powalali na ziemie, a tam dalej się znęcali wgniatając mnie jeszcze głębiej. Ale co było najlepsze: ja wstawałem i włączałem piosenkę od nowa! Padłeś, powstań! Tides From Nebula. A gdy już stwierdzę, że trochę odpoczynku mi się należy po tym treningu, to zespół też ma do zaoferowania nostalgiczne melodie, np. Siberia.
I to bardzo mi się podoba, gdy mogę mieć tyle rzeczy na jednym krążku. Jak chcę posmakować ziemi spod butów tych muzyków, to wrzucę These Days, Glory Days, lub zobaczyć jak wygląda relaks, to włączę Cementery Of Frozen Ships albo mogę też mieć 7-minutowe zakręcenie, bo raz odpoczywam, a raz przepełnia mnie niesamowita siła, czyli White Gardens. Więc są tu dlatego, iż Earthshine jest płytą, najłatwiej można byłoby powiedzieć, że zróżnicowaną, ale wolałbym określić ją jako album "kryminalny" z muzycznym złodziejem, kradnącym czas. A mnie to kompletnie nie przeszkadza, że mnie okrada.
Przeczytaj nasze "nie wiadomo co": Tides From Nebula - Earthshine
Coma - (Czerwony album)
Oto Królowie. Władcy podziemia. Panowie Majestatu Rocka. Cesarzowie gitar. Imperatorzy decybeli.
Kłaniam się Wam.
Przyznam, że Coma ma w moim odtwarzaczu pewne miejsce od debiutanckiego albumu Pierwsze Wyjście Z Mroku, i tak trwa do dziś. Niektórzy uważają Czerwony album za zdradzieckie odwrócenie się od korzeni, od fanów. A moim zdaniem jest to wybranie drogi nie najłatwiejszej, bo oni wiedzą, że potrafią wyciskać z gitar jak najcięższe dźwięki w towarzystwie poetyckich tekstów. To wszystko wiemy, ale czy wiemy jak robią to w sposób łagodniejszy, w akompaniamencie troszkę bajkowych, ironicznych i pokręconych aranżacji tekstowych Roguckiego? Lecz zawsze z morałem. Pazur na pewno się nie stępił, a kto tak myśli to niech uważa, bo mu spodnie podrze.
To jest największe zaskoczenie roku, jak najbardziej pozytywne.
Muzyka Końca Lata - PKP Anielina
To na tej stacji rozgrywana była akcja, gdy Harry Potter i jego paczka wsiadała do pociągu zmierzającego do Hogwartu. PKP Anielina, peron 9 i 3/4... Żartuję ;)
Muzyka Końca Lata, jest ciepła jak 35 stopni w cieniu; jest fajna jak szczeniaczki, jest miła jak dotyk ukochanej. Jest jak NIEKOŃCZĄCA się przygoda, jest lekarstwem na grypę serca. Uważam ten zespół za najbardziej wesoły i szalony; nikt tak pięknie i optymistycznie nie śpiewa "że to już za nami, dziś pora innym swe serce dać"... Album PKP Anielina, powinien być refundowany jako antybiotyk na deprechę zimową. Pełne uznanie dla całej ekipy z Mińska Mazowieckiego.
Przeczytaj nasze "nie wiadomo co": Muzyka Końca Lata - PKP Anielina
Camero Cat - Mad Tea Party
Ta herbatka słodzona jest szaleństwem. Ma wyłupiaste oczy i blond włosy. Rysuje palcami trzymanymi przez pędzel. Ma nogi z waty. Robi wydmuszki z dinozaurów. Ma szaloną kolekcję afrodyzjaków, cukru pudru i kasztanów. Ziewa nosem. Słucha brzuchem. Czyta kostką. Płacze plecami. Ma wszystko gdzieś, ma wszystkich gdzieś. Zero interpunkcji. Zero tolerancji. Talent... Wychwalać pod niebiosa, podlewać oliwą z sokiem z cytryny i zapalić. Oczywiście, nic się nie stanie, chyba, że wrzucimy tam kota.. Drastyczne. Poważnie teraz.
Camero Cat w niczym nie przypomina niczego, co coś przypomina. Ma swój oryginalny styl, swoje oryginalne teksty. Lubię absurd; ktoś może pomyśleć, że właśnie to jest absurdem, że się tutaj znajdują. Powiem tak...
Przeczytaj nasze "nie wiadomo co": Camero Cat - Mad Tea Party
TRUPA TRUPA - LP
Karnawał śmierci i zabawy trwa w najlepsze na debiutanckiej płycie grupy Trupa Trupa. Gdański kwartet nagrał album, do którego chce się wracać, bo za każdym razem można znaleźć coś nowego, czego nie udało się odkryć w poprzednim etapie przesłuchania. Świetnie wyprodukowana przez Adama Witkowskiego, zaśpiewana w całości w języku angielskim, broni się znakomitymi melodiami i energią. Z pewnością jeden z najlepszych debiutów 2011 roku - hasło to rzucone przeze mnie całkowicie świadomie powinno skłonić Was - tych, którzy tego albumu jeszcze nie słyszeli - do szybkiego zakupu LP, bo naprawdę warto!
Przeczytaj nasze "nie wiadomo co": Trupa Trupa - LP
KOBIETY - MUTANTY
Kobiety nadal przewodzą avant-popowej grupie zespołów w obrębie polskiej granicy. Mutanty wcale nie pochodzą z okolic czarnobylskiej elektrowni, ale z centrum Gdańska. Mutanty są wszędzie. W twojej i mojej rodzinie. Ba, przecież ja jestem mutantem. Grzegorz Nawrocki też nim jest. Kto złamie ten genetyczny kod? Pies Łajka, Johnny Cash a może King Kong ? Eee tam... Oni też są (byli) mutantami. Wszyscy jesteśmy mutantami.
Przeczytaj nasze "nie wiadomo co": Kobiety - Mutanty
OLD TIME RADIO - STARE RADYJKO GRA DLA DZIECI
Ta herbatka słodzona jest szaleństwem. Ma wyłupiaste oczy i blond włosy. Rysuje palcami trzymanymi przez pędzel. Ma nogi z waty. Robi wydmuszki z dinozaurów. Ma szaloną kolekcję afrodyzjaków, cukru pudru i kasztanów. Ziewa nosem. Słucha brzuchem. Czyta kostką. Płacze plecami. Ma wszystko gdzieś, ma wszystkich gdzieś. Zero interpunkcji. Zero tolerancji. Talent... Wychwalać pod niebiosa, podlewać oliwą z sokiem z cytryny i zapalić. Oczywiście, nic się nie stanie, chyba, że wrzucimy tam kota.. Drastyczne. Poważnie teraz.
Camero Cat w niczym nie przypomina niczego, co coś przypomina. Ma swój oryginalny styl, swoje oryginalne teksty. Lubię absurd; ktoś może pomyśleć, że właśnie to jest absurdem, że się tutaj znajdują. Powiem tak...
Przeczytaj nasze "nie wiadomo co": Camero Cat - Mad Tea Party
MARIUSZ KARPIUK
TRUPA TRUPA - LP
Karnawał śmierci i zabawy trwa w najlepsze na debiutanckiej płycie grupy Trupa Trupa. Gdański kwartet nagrał album, do którego chce się wracać, bo za każdym razem można znaleźć coś nowego, czego nie udało się odkryć w poprzednim etapie przesłuchania. Świetnie wyprodukowana przez Adama Witkowskiego, zaśpiewana w całości w języku angielskim, broni się znakomitymi melodiami i energią. Z pewnością jeden z najlepszych debiutów 2011 roku - hasło to rzucone przeze mnie całkowicie świadomie powinno skłonić Was - tych, którzy tego albumu jeszcze nie słyszeli - do szybkiego zakupu LP, bo naprawdę warto!
Przeczytaj nasze "nie wiadomo co": Trupa Trupa - LP
KOBIETY - MUTANTY
Kobiety nadal przewodzą avant-popowej grupie zespołów w obrębie polskiej granicy. Mutanty wcale nie pochodzą z okolic czarnobylskiej elektrowni, ale z centrum Gdańska. Mutanty są wszędzie. W twojej i mojej rodzinie. Ba, przecież ja jestem mutantem. Grzegorz Nawrocki też nim jest. Kto złamie ten genetyczny kod? Pies Łajka, Johnny Cash a może King Kong ? Eee tam... Oni też są (byli) mutantami. Wszyscy jesteśmy mutantami.
Przeczytaj nasze "nie wiadomo co": Kobiety - Mutanty
OLD TIME RADIO - STARE RADYJKO GRA DLA DZIECI
Ta płyta jest zdecydowanie dla... dorosłych!
Uwielbiam spacerowanie po lesie, lecz o tym fakcie wie niewielka liczba moich znajomych. To specyficzne miejsce, w którym można nabrać sił, odpocząć (choćby od bloga) i posłuchać w spokoju dźwięków natury. Z bardzo wczesnego dzieciństwa niewiele pamiętam, a to z powodu niewykształconych jeszcze obu półkul mojego mózgu. Wiem, że moim ulubionym kolorem był zielony, lubiłem oglądać Domowe przedszkole, chociaż później do przedszkola rodzice musieli mnie zaciągać siłą. Przyroda zawsze mnie interesowała. Jej piękno i złożona struktura powodowały, że lubiłem filmy animowane podejmujące tę tematykę, np. Zwierzęta z Zielonego Lasu.
Za siedmioma górami, za siedmioma rzekami, za krajową siódemką, w Trójmieście, trzech przyjaciół studiujących polonistykę postanowiło urozmaicić własny świat dotychczas wypełniony ćwiczeniami z gramatyki opisowej i poetyki, przenosząc część siebie w przestrzeń muzyki, która od czasów dzieciństwa zawsze była dla nich pierwszą... tfu, drugą miłością. Magda, Piotrek i Tomek, za pomocą czarodziejskich ciasteczek i gorącej herbaty, doszli do porozumienia w kwestii założenia zespołu. Towarzysko-hobbystycznego. Tak powstało Old Time Radio (nie, drogie dzieci, nazwa zespołu jest przypadkowa, nie wiąże się z nią żadna interesująca historia typu: czarownica latająca na miotle nad Trójmiastem).
Dzieci nie mają łatwo. Wokół tyle ciekawych rzeczy, a jak wiemy dzieci nie lubią się nudzić. Nuda to najgorsze, co może przydarzyć się małemu szkrabowi. W zalewie książek, filmów i dźwięków dla najmłodszych, ciężko jest znaleźć pozycje naprawdę interesujące, które pobudzą wyobraźnię naszych pociech. Dziecko to także najsurowszy krytyk, wyłapujący od razu tuszowane próby snobizmu, chęci przypodobania i nienaturalne udawanie języka, którym posługuje się dziecięca społeczność. Grunt to bycie autentycznym. A takimi właśnie wydają się być muzycy Old Time Radio.
Dzieci nie mają łatwo. Wokół tyle ciekawych rzeczy, a jak wiemy dzieci nie lubią się nudzić. Nuda to najgorsze, co może przydarzyć się małemu szkrabowi. W zalewie książek, filmów i dźwięków dla najmłodszych, ciężko jest znaleźć pozycje naprawdę interesujące, które pobudzą wyobraźnię naszych pociech. Dziecko to także najsurowszy krytyk, wyłapujący od razu tuszowane próby snobizmu, chęci przypodobania i nienaturalne udawanie języka, którym posługuje się dziecięca społeczność. Grunt to bycie autentycznym. A takimi właśnie wydają się być muzycy Old Time Radio.
Stare radyjko gra dla dzieci. Gra po polsku. Muzycy w staro-piśmiennych wywiadach twierdzili, że taka płyta może powstać tylko pod innym szyldem, nie pod nazwą OTR. Lecz jak inaczej przemówić do dzieci jeśli nie w tym języku pielęgniarek i sprzątaczek. Napisanie tekstów po polsku wiązało się z jeszcze jednym problemem. Trzeba było znaleźć odpowiedni temat. Wybór padł na las i jego mieszkańców (nie od dziś przecież wiadomo, że las to miejsce, gdzie dużo dzieje się). Muzycznie album ten nie odbiega od tego co już znamy. Charakterystyczny sound tego zespołu jest łatwo rozpoznawany. Old Time Radio w ciągu swej dotychczasowej kariery przeszło długą drogę: od brzmień elektronicznych do akustycznych. Stare radyjko gra dla dzieci wydaje się być idealnym połączeniem pierwszych z drugimi.
Dzieci nie lubią nadmiaru słów. Dlatego też Stare radyjko gra dla dzieci podzielone jest na dwie części: dzienną (dynamiczną) i nocną (spokojniejszą). Po całodniowej zabawie z pracowitymi mrówkami i uczestnictwie w leśnym koncercie należy się zasłużony odpoczynek. Dzieci muszą mieć czas na wyciszenie, na odreagowanie emocji. Las to także bardzo różnorodny organizm, gdzie spotkamy zapętlony kraut-rock (Mrowisko to wszystko), dźwięki pochodzące od leśnego songwritera (W lesie pusto i cicho) oraz mini impresje wyśpiewane przez rzadki gatunek Lelka kozodója (Caprimulgus europaeus) na skraju lasu (A jedno kaczątko się spóźnia). Jest też dobre zakończenie - czyli najistotniejsza część baśni każdego dzieciństwa.
Muszę się streszczać, bo to przecież nie ma być recenzja a komentarz do informacji, że Stare radyjko gra dla dzieci zostało przeze mnie uznane za płytę roku. Powody, prosimy o powody... Old Time Radio nigdy nie nagrywa dwóch takich samych płyt. Dlaczego płyta roku? Za złamanie długowiecznej reguły dotyczącej piosenek dla dzieci. Ten album jest wolny od naiwnego infantylizmu, który prześladuje niemal każdą płytę skierowaną do dzieci. Nie znajdziecie tu tego. Nikt się tu do nikogo nie wdzięczy. Brak tu także dźwięków oazowych, spod znaku Arki Noego. I tak jak wspomniano w kilkunastu recenzjach czy notkach o piątej płycie OTR - ta płyta skierowana jest nie tylko do dzieci. Nie wiem czy dorośli dzięki dźwiękom zawartym na Starym radyjku... będą wracać do czasów swojej młodości, bo większość i tak zapewne nie pamięta tego, co robiła w okresie 0-5. Najważniejsze - ta płyta to przede wszystkim pretekst do spędzania czasu wspólnie z dziećmi. Fikanie fikołków, czytanie na głos książek czy głaskanie po włosach - muzyka z najnowszej płyty Old Time Radio zagnieździła się w tych wydawałoby się zwyczajnych, codziennych czynnościach. No i po za tym to kawał dobrej, alternatywnej muzyki, która łatwo wpada w ucho, dzięki chwytliwym melodiom, naturalności, prostocie i ciekawym tekstom. Przypadnie do gustu osobom lubiącym Lenny Valentino czy fanom pojedynczego wybryku duetu Cieślak - Biela, czyli Kings of Caramel .
Dzieci nie lubią nadmiaru słów. Dlatego też Stare radyjko gra dla dzieci podzielone jest na dwie części: dzienną (dynamiczną) i nocną (spokojniejszą). Po całodniowej zabawie z pracowitymi mrówkami i uczestnictwie w leśnym koncercie należy się zasłużony odpoczynek. Dzieci muszą mieć czas na wyciszenie, na odreagowanie emocji. Las to także bardzo różnorodny organizm, gdzie spotkamy zapętlony kraut-rock (Mrowisko to wszystko), dźwięki pochodzące od leśnego songwritera (W lesie pusto i cicho) oraz mini impresje wyśpiewane przez rzadki gatunek Lelka kozodója (Caprimulgus europaeus) na skraju lasu (A jedno kaczątko się spóźnia). Jest też dobre zakończenie - czyli najistotniejsza część baśni każdego dzieciństwa.
Muszę się streszczać, bo to przecież nie ma być recenzja a komentarz do informacji, że Stare radyjko gra dla dzieci zostało przeze mnie uznane za płytę roku. Powody, prosimy o powody... Old Time Radio nigdy nie nagrywa dwóch takich samych płyt. Dlaczego płyta roku? Za złamanie długowiecznej reguły dotyczącej piosenek dla dzieci. Ten album jest wolny od naiwnego infantylizmu, który prześladuje niemal każdą płytę skierowaną do dzieci. Nie znajdziecie tu tego. Nikt się tu do nikogo nie wdzięczy. Brak tu także dźwięków oazowych, spod znaku Arki Noego. I tak jak wspomniano w kilkunastu recenzjach czy notkach o piątej płycie OTR - ta płyta skierowana jest nie tylko do dzieci. Nie wiem czy dorośli dzięki dźwiękom zawartym na Starym radyjku... będą wracać do czasów swojej młodości, bo większość i tak zapewne nie pamięta tego, co robiła w okresie 0-5. Najważniejsze - ta płyta to przede wszystkim pretekst do spędzania czasu wspólnie z dziećmi. Fikanie fikołków, czytanie na głos książek czy głaskanie po włosach - muzyka z najnowszej płyty Old Time Radio zagnieździła się w tych wydawałoby się zwyczajnych, codziennych czynnościach. No i po za tym to kawał dobrej, alternatywnej muzyki, która łatwo wpada w ucho, dzięki chwytliwym melodiom, naturalności, prostocie i ciekawym tekstom. Przypadnie do gustu osobom lubiącym Lenny Valentino czy fanom pojedynczego wybryku duetu Cieślak - Biela, czyli Kings of Caramel .
Lutto Lento - Death Beam
Katalog Sangoplasmo Records pęcznieje w oczach i to pęcznieje przez artykuły wysokiej jakości. Na przykład przez muzykę samego szefa - Lubomira Grzelaka, oddającego słuchaczom własne dźwięki jako Lutto Lento. Ciężko znaleźć kogoś takiego drugiego w Polsce. Renesans kaset trwa w najlepsze, a wszyscy, którzy chcą tytułować się miłośnikami tego rodzaju nośników powinni zaopatrzyć się w Death Beam. Dlaczego? Wyjaśniamy w tekście poniżej.
Przeczytaj nasze "nie wiadomo co": Lutto Lento - Death Beam
The Kurws - Dziura w getcie
Posiadają świetną nazwę, wywodzą się z brudnej ulicy, grają wykurwistą muzykę i mają wszystko w dupie. Brzmi jak coś idealnego. Tak, bo ten zespół ku temu zmierza. Będzie o tych chłopcach głośno. The Kurws wydostało się z muzycznego getta, zabrało ze sobą Lecha Wałęsę (kogoś z wąsami na pewno), i straszą przechodzących Wrocławian (i ludzi w innych częściach Polski) noisem, jazzem, punkiem oraz rockiem (Maćkiem Rockiem). I wszystko mają pod kontrolą. Tanz mit kommune, dziwko! W końcu ktoś w tym kraju zaczął grać muzykę. Aj waj!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz