1. Drzewo życia, reż. Terrence Malick, USA
Nadworny poeta Hollywoodu w wybornej formie. Drzewo życia, tak jak poprzednie filmy Malicka, podzieliło krytyków i zwykłych kinomanów; zarzucano temu filmowi bycie "wydmuszką", zwracano uwagę na bezsensowność całej historii i pretensjonalne zakończenie. W tym całym fermencie nie zauważono jednak jak wspaniale Malick połączył rodzinną tragedię zwykłej amerykańskiej rodziny (w latach 50 XX w.) z modlitwą do Boga i medytacją nad sensem życia. Piąty film w dorobku tego filmowego poety, i kolejny, który mnie zachwycił. Całkowicie zasłużona Złota Palma w Cannes.
2. Rozstanie, reż. Asghar Farhadi, Iran
Irańska kinematografia zachwyca od dobrych kilkudziesięciu lat, lecz w ostatnich latach zmieniło się jej postrzeganie. Z obrazów przesyconych poezją (np. film Majida Majid - Kolory Raju), wyłoniły się filmy nie obciążone tak mocno impresjonistycznym balastem, w zamian oferujące błyskotliwą i wciągającą fabułę oraz dialogi, uwypuklając jeszcze mocniej podziały w irańskim społeczeństwie. Poprzedni film Farhadiego - Co wiesz o Elly, stanowi z perspektywy czasu preludium do tego, co widzimy w Rozstaniu. Znakomity film!
3. Circumstance, reż. Maryam Keshavarz, Francja-USA-Iran
Historia dwóch przyjaciółek, które żyją w świecie zdominowanym przez zakazy, mężczyzn, konserwatyzm i fanatyzm religijny. Ten film to przede wszystkim głos o wolność jednostek, o możliwość realizowania własnych marzeń. To wspaniała historia zbuntowanych dziewcząt odkrywających swą seksualność w tradycyjnym irańskim społeczeństwie. Świetnie zagrany przez młodych i zdolnych aktorów. Zniewalająco działa na widza.
4. Kieł, reż. Giorgios Lanthimos, Grecja
Chory film - tak jest najczęściej określany obraz Lanthimosa. Może i tak, ale sami przyznajcie, że ciężko jest porzucić oglądanie tego filmu w połowie. Znacznie lepszy od Attenberg (2010, również z Grecji), straszny ale i momentami groteskowy, pokazujący jak łatwo jest manipulować drugim człowiekiem, ucząc go zupełnie odmiennego, od rzeczywistego, postrzegania świata.
Przeczytaj nasze "nie wiadomo co": Kieł
5. Moskitiera, reż. Agusti Vila, Hiszpania
(Nie)Zwyczajne małżeństwo przechodzi kryzys. Mąż zamiast dbać o żonę i syna, zajmuje się doświadczoną przez los, piękną służącą. Matka wdaje się w romans z kolegą swego syna. Syn bierze narkotyki i przynosi do domu kolejne bezpańskie psy i koty. Kluczowa wydaje się być ostatnia scena - scena wspólnego obiadu, podczas którego spotyka się cała rodzina. Moskitiera, którą nawzajem się otoczyli, sprawia, że nie chcą już nikogo więcej w swoim otoczeniu, bo właśnie w nim czują się najlepiej. Plus - kapitalna, niewielka rola Geraldine Chaplin.
6. Sala Samobójców, reż. Jan Komasa, 2011
Sala Samobójców to film egoistyczny, o egoistach, dla ludzi.. Film szokujący i prawdziwy, w dobie tak mocnej ekspansji internetu w nasze codzienne życie, nie zostawia suchej nitki na problemie jaki może wyniknąć ze zbyt poważnego traktowania wirtualnego świata. Dodatkowo, całkiem niezła ścieżka dźwiękowa, o którą w polskich filmach nie zawsze jest łatwo. Ktoś może powiedzieć, że jest to beznadzieja, nic nie wnosi ten film i nie skłania do szczególnych rozmyślań. Ktoś jest egoistą...
Zdarza się, że realizm snów powala na kolana nasz umysł i jego poczucie rzeczywistości.. Wtedy może to być najgorsze albo i najpiękniejsze 30 sekund skołowania. W niektórych przypadkach ma to głębsze podłoże, które trudno wyjaśnić, ciężko zrozumieć i niewyobrażalnością jest pogodzenie się z rzeczywistością/snem. Tak właśnie się czułem po obejrzeniu amerykańskiego thrillera, Dom Snów.
Przeczytaj nasze "nie wiadomo co": Dom Snów
8. Drive, reż. Nicolas Winding Refn, USA
Miasto Aniołów znów stało się modne i kultowe. Ryan Gossling (kolejna znakomita rola, podobnie w Blue Valentine) ubrany w kurtkę z logo skorpiona, walczy o ukochaną, rozbijając się samochodowymi cudeńkami. A wszystko to zostało wypolerowane, wystylizowane na amerykańskie kino sensacyjne/samochodowe z lat 70. i 80. W niektórych kręgach film ten obdarza się kultem. Z pewnością zachęci on do obejrzenia wcześniejszych dzieł Duńczyka. Plus - synth pop z Italians Do It Better.
9. Melancholia, reż. Lars von Trier
Koniec świata ma dwa oblicza. Pierwsze, to zbliżająca się kosmiczna apokalipsa, której na imię Melancholia. Drugie, to każdy, pojedynczy dramat istoty ludzkiej pogrążonej w wyniszczającej depresji. Świetna rola Kirsten Dunst, która w końcu odetnie się od wizerunku szkolnej dziewczynki i Lars von Trier wracający do formy po zwyczajnie złym Antychryście.
10. Oczy Julii, reż. Guillem Morales, Hiszpania
Latynoskie filmy grozy poprzeczkę mają zawieszoną wysoko, ale Oczy Julii pokonują ją bez problemów.
Przeczytaj nasze "nie wiadomo co": Oczy Julii
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz