wtorek, 17 sierpnia 2010

Dalej coś fajnego.

Heeeeeeeeeeeeeeej!

Powróciłem, czy ktoś wie skąd? Podpowiem Wam, otóż przybywszy do Świdnika zrobiłem swą posturą nie lada atrakcję, gdyż kolor czekoladowy nie jest zbyt często spotykany na tych terenach, choć może nie do końca, bo pewna mieszkanka tejże miejscowości posiada w swoim dowodzie osobistym aneks, że jej współmałżonek ma kakaowy wyraz twarzy połączony z najjaśniejszą częścią ciała jaką są wewnętrzne części dłoni. I na ironie takie cuda-wianki dzieją się na Święta Bożego Narodzenia. A tu środek wakacji przysłoniętych chmurami.. Druga podpowiedź będzie taka, z racji tego, iż ten minerał występuje tam wielce, to powróciłem trochę zachrypnięty, z zatkanym nosem i bolącym gardłem. Trzecia podpowiedź.. Oo! Widzę pierwszą podniesioną rękę do góry. Na pierwszy rzut oka przykuwa moją uwagę dłoń, zgrabna, długie smukłe palce, paznokcie pomalowane na mocny fioletowy kolor, który podkreśla jasność karnacji tejże oto dłoni. Sam widok wywołuje na mojej twarzy uśmiech, więc zachęcam dodając jeszcze, " Proszę Panią o smukłych dłoniach kontrastujących się idealnie z paznokciami w kolorze ornatu mszalnego, nasuwającą momentalnie jakiś religijny ból i anielską bladość skóry o zabranie głosu". Ku memu zaskoczeniu ręka opada, a nic w zamian się nie wyłania, za to pada odpowiedź: "Byłeś na zabiegu w szpitalu."

Chwilowa konsternacja wywołana nie lada szyderczą odpowiedzią (chyba domyślam się kto to był ukryty za tą dłonią) zamieniła się w śmiech do łez; ostatnio płaczę ze śmiechu, dziwna przypadłość. Niestety odpowiedź zła. Wydobył się gdzieś w głębi cichy chichot zadowolenia. Cóż, więc może dokończę - podpowiedź numer trzy, arcybanalna, czytajcie: osy są owadami podstępnymi, w tym regionie latają sobie spokojnie, momentami chaotycznie, przysiadając to tu, to tam i włażąc do szyjek butelek i cholery żądlą w usta.. Czy ktoś wie o czym mowa? Zupełnie jak w szkole, cisza... No nic, opowiem Wam. Wróciłem z nad Morza Bałtyckiego, gdzie piasek jest szorstki, woda zimna, kurczak kurczakiem nie jest, a na użądlenia w usta aptekarka wpada w panikę i kwituje to takim zdaniem, "Dziwne miejsce." Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, obrzęk znikł po kilku godzinach, litrach wypitego calcium i trochę wstydu najedzonego się gdzieniegdzie. Jeszcze dodam, że w pierwszym dniu pobytu nadwyrężyłem nieźle stopę katując piłkę z okłamanym pomiarem nierzeczywistej mocy, ale duma i chęć samczego konkurowania wzięła górę nad rozsądkiem, co zaowocowało dwoma dniami kuśtykania i nocnym powrotem do namiotu na ramieniu kolegi(zaznaczę, że nie z powodu upodlenia alkoholowego). 
Ale ogólnie rzecz biorąc, powiem tak: Warto było!!!

Czas może na coś sensowniejszego, dzisiaj wreszcie mogłem zasiąść konkretnie do kompa i zerknąć co się powyprawiało na blogu, wiele..

Przedstawię Wam pieśń z soundtracku wielbionego powszechnie filmu. Po Muse natchnęło mnie na Cee-Lo Green. Czarnoskóry muzyk pochodzący z Atlanty zabrał się za wydanie trzeciego solowego albumu (poprzedni w 2004r. to Is the Soul Machine). Prawdopodobną nazwę longplay będzie nosił taką - Is The Lady Killer. Kobiety mają coś w sobie z mordercy. Thomas DeCarlo Callaway (taką nosi godność) pracował wcześniej w Goodie Mob i udziela się jako Gnarls Barkley - ten drugi, albo pierwszy głos, zależy jak patrzeć. Swoją drogą potężny z niego gościu, ale to tak na marginesie.

Piosenka jaką Wam pokażę nosi nazwę What part of forever i jak wcześniej wspomniałem, doznała zaszczytu rozbrzmiewać na soundtracku do Sagi Zmierzch: Eclipse.

Strasznie wzięło mnie to pogwizdywanie na samym początku, takie beztroskie, a potem równie beztroski głos wokalisty śpiewający o całkiem poważnych sprawach. No bo jak inaczej można traktować miłość, którą chce się darzyć kogoś z równie wielką wzajemnością na wieki? No nie da się.. A tu jakoś się to udało, cholera nie wiem jak, ale się udało i zrobiło robotę swą wielce. Beztroski głos nie znika, a czuć powagę i wzniosłość przesłania. Bardzo znakomite!


Pozdrawiam swą czekoladową ręką, Bazile.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz