Reżyseria: Peter Jackson
Gatunek: horror, gore, komedia
Produkcja: Nowa Zelandia
Premiera: 17 września 1992 (Świat)
Boicie się czegoś? Macie jakieś fobie? W nocy nie zaglądacie w lustro? Albo nie wyglądacie przez okno w obawie, że zobaczycie tam postać w czarnym prochowcu z kapeluszem na głowie? Bądź może nadal wierzycie, że na strychu Waszego domu żyje Szczur, który obdziera ludzi ze skóry?
Ja swego czasu miałem takie obawy, ale to tylko i wyłącznie zawdzięczam książce jaką czytałem, "Drapieżcy" (polecam na długie zimowe noce). Ale najbardziej przerażająco-śmieszną rzeczą jest strach przed tym, że pod łóżkiem żyje sobie stwór, klaun czy wielki, pluszowy, zielony i śmierdzący potwór. Mieliście taki dylemat? Dziwną sprawą jest również reakcja ludzi na coś zaskakującego, strasznego, stresowego, nienormalnego i niezrozumiałego. Poprawię się, nie dziwną tylko zazwyczaj bardzo śmieszną. Multum filmów pojawia się na sławnym YouTube z reakcjami członków rodziny, przyjaciół itp. na tzw. straszenie. Zwyczajowo objawia się to krzykiem, przeraźliwym i naprawdę przerażonym, by po chwili przemienić się w głupkowaty śmiech "o co kaman?". Są też bardziej energiczne następstwa wystraszenia jak np. ucieczka - od wieków chyba jedna z najlepszych metod obrony, stosowana przez wielkich twardzieli jak i przez wielkich tchórzy. W większości przypadków skuteczna jak zakręcanie słoików przez mamę. Bardziej zachowawczym i trochę dziecinnym sposobem jest zamknięcie oczu, oczywiście poprzedzone krzykiem. Wzięło się to chyba z dzieciństwa, gdy maluchy zasłaniając sobie oczy miały w zamiarze zniknięcie, no bo przecież skoro ja nic nie widzę to inni też. W ten sposób osoba straszona zamykając oczy sugeruje się tym, że gdy je otworzy wszystko będzie w porządku, jednak wyręcza ją w tym jęk wywołany bólem przepony kolegi/siostry/brata/ koleżanki wijącego się w konwulsjach śmiechu. Wcześniej już wspomniałem o obronie atakiem - bardzo dobry sposób, gdyż niespodziewający się niczego straszyciel w zupełności zaskoczony reakcją nie może się bronić. Myślę, że mogę jeszcze wymienić taką sytuację, gdy pomieszczenie jest niewielkie, może to być łazienka, garderoba czy też spiżarnia, i w momencie najlepszym zza słoika z marynowanymi pigwami, tudzież zza wieszaka ze starą koszulką Doorsów, albo zza zasłony prysznicowej, wyskakuje olbrzymia głowa kogoś strasznego. To co wtedy się robi?
A więc:
1. Krzyczy wniebogłosy.
2. Wymachuje rękoma i tupie nogami w nieokreślonej częstotliwości i kierunku.
3. Odskakuje z nienaturalną gibkością w kąt tejże spiżarni, łazienki bądź garderoby i kuląc się zasłaniać twarz.
To przedstawienie pewnego złożonego systemu reakcji straszliwych. Jest jeszcze kilka jak choćby śmiech czy płacz, ale opisywać mi się już tego nie chce, choć nie ma wątpliwości, że to bardzo ciekawe tematy. Albo w sumie "śmiech" mogę przedstawić.
Otóż jak różni są ludzie tak różne są możliwości odreagowania na sytuację stresową czy przerażającą. Znam ludzi, którzy zwalczają stresującą sytuację trafnym żartem, miłym uśmiechem, histerycznym śmiechem. To wiąże się z tym, że wywołując u siebie radość "sztuczną" staramy się nakłonić organizm do zinterpretowania sytuacji jako niosącej mniejsze zagrożenie. Przeważnie się to udaje, ale z boku patrząc, wygląda to przekomicznie, gdy głupi wyraz twarzy współgra z dziwnym chichotem - to jest prześmieszne!
Myślę, że po tym wstępie można się domyślić co chcę Wam dzisiaj przedstawić. Wiecie? Masakryczną maskaradę, strach nasączony przerażeniem w oprawie ze śmiechu; makabreska filmowa. Czy może coś takiego istnieć? Może! Oczywiście, że może. Horror prześmiewczy, bo o tym mowa albo jak kto woli film z gatunku gore (przyp. film brutalny i krwawy) Oglądaliście kiedyś takie filmy grozy, które Was bardziej śmieszyły niż przerażały? Ja oglądałem i mam dla Was pewien tytuł, nasuwający na pierwsze skojarzenie coś medycznego, głupiego i mało żywego.. "Martwica mózgu". Ten film grozy małostrasznej, jest produkcją niskobudżetową Petera Jacksona, która światło dzienne ujrzała we wrześniu 1992 roku. To dzieło na wpółamatorskie wpisało się na dobre w dzieje kina kultowego, by do dziś zniesmaczać, przerażać i wywracać żołądki widzów do góry nogami. Reżysera z pewnością każdy zna choćby poprzez "Władcę Pierścieni" czy też osławionego "King Konga". Dopiero dzięki trylogii Tolkiena, Jackson przestał być niszowym reżyserkiem, i zaczęto go postrzegać jako jedną z wielu wielkich postaci świata filmu.
Może coś o Martwicy. Jest to opowieść o tym jak "szczuro-małpa" (nowy gatunek zwierzęcia) zostaje sprowadzony do nowozelandzkiego zoo, kąsa w rękę mamuśkę głównego bohatera, Lionela. Potem wszystko toczy się jak kulka śniegu z górki, szybko i coraz bardziej przybierając na wielkości. Matka przeobraża się w rozlatujące zombie; wielce obrzydliwa scena rozgrywa się wtedy, gdy odkleja się jej kawałek policzka, bądź spożywane jest jej ucho z puddingiem. Bardzo znakomite. Zaraza się rozprzestrzenia poprzez ugryzienie, jak to zwykle bywa. Więc kolejni członkowie klanu zombie to kwestia czasu; dochodzi ksiądz karateka, pielęgniarka i wielu innych. Dzięki końskim dawkom leków uspokajających, Lionel przez pewien czas prowadzi w miarę normalny tryb życia, oczywiście nie biorąc pod uwagę stada trupów w piwnicy. Humoru nabiera sytuacja, gdy ksiądz uprawia seks z pielęgniarką i wynikiem tego jest mały krwiożerczy gnojek. Z nim wiąże się prześmieszna sytuacja, gdy Lionel postanawia zabrać go na spacer do parku. Śmiałem się do łez. Po chwili fałszywego spokoju, wszystko lega w gruzach, gdy podczas przyjęcia zombie się uwalniają i robią sobie barbecue z gości, a jedyni żywi, czyli wybranka Lionela - Paquita, wujaszek Les i kilkoro innych, broni się różnymi narzędziami AGD, ogrodnictwa, wyposażenia domu. Jednak jatki kosiarką spalinową jaką sprezentował Lionel nic nie przebije. Po prostu SZAŁ!
Gdy kilka lat temu trafił ten film do mnie, byłem pod olbrzymim wrażeniem. Rozśmieszony do łez, wprowadził mnie w stan jakiegoś dziwnego stanu zaczerniania humoru (rodzina miała ciężko). Podziwiam Jacksona za to, że dzięki wyobraźni i poczuciu humoru stworzył coś z niczego. Podziwiam takich ludzi i cenię. Podobał mi się wielce. Polecam!
Mam jeszcze kilka ciekawostek odnośnie tego filmu:
1. Długo przodował jako najbardziej krwawy film w dziejach kina, wykorzystano tam 300 litrów sztucznej krwi. Jego miejsce zajął "Hostel" gdzie zużyto 600 litrów.
2. Film był zakazany w następujących krajach, Finlandia, Niemcy, Korea Płd. Singapur.
Przepis na sztuczną krew:
320ml syropu cukrowy
160ml ciepłej wody
10 łyżeczek czerwonego barwnika spożywczego
2 łyżki kakao w proszku
4 krople zielonego i żółtego barwnika spożywczego
Wymieszać skrobię z wodą, wlać syrop cukrowy, a następnie dodawaj kakao i barwniki, by uznać idealny kolor.
3. "Martwica mózgu" zajęła 9. miejsce w rankingu na "najlepszy kultowy film". Ranking został przeprowadzony przez magazyn "Entertainment Weekly" w 2003 roku.
To może na tyle; ostatnie me słowa będą takie.. Jeśli ktoś ma dystans do świata, do życia, do strachu i potrafi przetrawić tyle obrzydliwości i spojrzeć na to przez pryzmat krzywego zwierciadła, na pewno znajdzie w tym filmie kawał rozrywki przyprawiającej o niezłą poprawę humoru.
Ocena: 7/10
Pozdrawiam z kosiarką na ramieniu, Bazile.
Kiedyś,pewnego krótkiego wieczora - właściwie noc była - nawet bezsenna -
OdpowiedzUsuńnaszła mnie ochota na obejrzenie jakiegoś dobrego horroru. Jedynym nieoglądanym wówczas przeze mnie filmem,
oblegającym mój dysk był właśnie "Braindead" .. Żeby było lepiej, brakło mi Internetu, dlatego też musiało się obejść bez przeczytania recenzji.. Zostało oglądać w ciemno.
I stało się.. Niby nastrój.. Ciemność..Cisza.. W sumie nie dokońca..w tle słychać
było jedynie odgłosy wydawane przez świerszcze(których, przyznaję się bez bicia, boję się bardziej niż potworów spod łóżka ;>),a i jeszcze dość stary szumiący komp. Tylko ja i film
z komputera - rzekomy horror (i świerszcze). I co? Lekkie rozczarowanie. Film (z wyobrażeń) miał przyprawić o nie lada strach,lęk, obawę.. być może i jęki oraz krzyki, a może
nawet doprowadzić do tego,że zacznę chować się pod łóżkiem,kołdrą, w szafie,a może nawet z krzykiem zejdę do sypialni rodziców, tylko po ty,by powiedzieć,
że spać nie mogę,budząc przy tym pól rodziny,a może nawet sąsiadów, A co się okazało? Pamiętam. Film ten został przeze mnie określony mianem: "jednego
z najbardziej kretńskich filmów",jaki kiedykolwiek znalazł się na liście obejrzanych przeze mnie. I nie dlatego,że był mało straszny, tylko dlatego,iz był na tyle śmieszny,
że byłby świetną projekcją podczas niedzielnego rodzinnego obiadu, wśród ludzi z poczuciem humoru. Może zwyczajnie komputer nie jest wystarczającym sprzetem,żeby go odtworzyć? I co wiecej?
Dośmiałam się. A co lepsze? Udało mi się zasnąć. Pozdrawiam.
6/10