wtorek, 26 października 2010

Michel Schneider - Marilyn, Ostatnie Seanse


Marilyn, Ostatnie seanse
Michel Schneider
Wydawnictwo Znak
Kraków 2008

Kobieta o platynowych włosach. Bogini seksu. Ucieleśnienie amerykańskiego snu i ikona współczesnego kina i popkultury. Pragnęli i podziwiali ją zarówno mężczyźni jak i kobiety. Tak wyobrażam sobie współczesną Wenus z Milo. Jej życie pełne narkotyków, alkoholu i seksu sprawia wrażenie źle zmontowanego filmu, gdzie nikt nie wie jaką gra rolę. Gwiazda, która rozbłysła niczym supernowa na filmowym nieboskłonie, równie szybko zgasła, a okoliczności jej śmierci do dziś budzą ogromne emocje i spekulacje, przyczyniając się do powstawania co rusz nowych teorii spiskowych. Książka Michela Schneidera nie podaje nam gotowych odpowiedzi i rozwiązań, na które czekamy. To historia dwójki ludzi, których połączyło kino i psychoanaliza. Dwie dziedziny tak różne, a w rzeczywistości nie potrafiące bez siebie istnieć. Tylko u nas - ostatni seans Marilyn Monroe.

Marilyn Monroe. Piękne dziecko, które nie potrafiło udźwignąć ciężaru jakim było dla niej życie. Matka-wariatka, nieznany ojciec, ciągłe wędrówki od jednego do drugiego "prawdziwego" domu, trudne dzieciństwo. Nic więc dziwnego, że Norma Jeane Baker pozostała wewnętrznie skaleczona i rana ta nie zagoiła się aż do śmierci. Nawet jej ból wyrażał życie i zmagania z aniołem śmierci. Za życia stała się marketingowym przykładem głupiutkiej blondynki, od którego nigdy nie udało jej się uwolnić, mimo kilku prób (rola w filmie The Misfits). Popularnością konkurowała z samą Coca-Colą, wodziła na pokuszenie całe tabuny mężczyzn w bardzo koserwatywnej wówczas Ameryce. Trzykrotnie zamężna, trzykrotnie się rozwodziła. Władimir Nabokov powiedział o niej: Niewykluczone, że dla tej aktorki będącej symbolem seksu, seks był jedynie grą. Uwielbiana przez publiczność, nienawidzona przez reżyserów, którzy musieli tolerować jej spóźnienia i grymasy na planie filmowym. Ona sama mówiła: Hollywood to miejsce gdzie płacą ci 1000 $ za pocałunek, a 50 centów za duszę. Romansowała z braćmi Kennedy, Frankiem Sinatrą i z niezliczoną liczbą innych, nierzadko przypadkowych mężczyzn. W wieku 36 lat, zaśpiewała prezydentowi Stanów Zjednoczonych swoją własną, pruderyjną wersję Happy Birthday Mr. President, a trzy miesiące później odebrała sobie życie. Nie chciałam umrzeć, jedynie prowokowałam śmierć. Nie otrułam się. Bóg umiera jeśli go nie kochamy, ale ja nie umarłam, choć nikt mnie nie kochał.

Marilyn Monroe położyła się na kozetce u psychoanalityka, bo jak twierdził Lee Strasberg: każdy aktor powinien zmierzyć się ze swą podświadomą prawdą na kozetce. Kim jest jej wybawiciel? Kto uwolni ją od demonów przeszłości, od anioła śmierci podążającego za nią jak cień przez całe życie?  Czy tym kimś będzie Ralph Greenson, najbardziej wpływowy psychoanalityk lat 50. i 60. w Hollywood? To u niego swe neurozy i urojenia leczyły gwiazdy tamtych lat: Vivien Leigh, Tony Curtis czy Frank Sinatra. To do niego skierowana została Norma Jeane Baker. Miał uratować karierę coraz bardziej pogrążającej się aktorki, stawiać ją na nogi po kolejnych załamaniach nerwowych i próbach samobójczych, których nikt już nie potrafił zliczyć. On, gwiazdor w środowisku psychoanalityków, zawsze marzył o aktorskiej karierze. Dzięki wpływom, które posiadał w Hollywood, mógł istotnie oddziaływać na powstające scenariusze filmów, w których występowali jego pacjenci. Rok po śmierci aktorki, która jak stwierdził Greenson: stała się moim dzieckiem, moim bólem, siostrą, moim szaleństwem, sam stał się bohaterem książki i filmu wzorowanych na jego postaci - Captain Newman M.D. Ona, gwiazda filmowa, którą zawsze fascynowała psychoanaliza i dzieła Zygmunta Freuda. Kolejne uzależnienie, bez którego nie wyobrażała sobie swojego życia. Ten duet od początku skazany był na porażkę. W filmie tym nie doczekamy się happy-endu. Doktor przyjmuje ją do swojej rodziny, by przekazać jej ciepło, którego nigdy nie doświadczyła. Z biegiem czasu, zauważa jednak, że wszystko to, co do tej pory zrobił, nie tylko nie pomaga, ale co gorsze, uzależnia nie tylko pacjentkę, lecz również jego samego. By uwolnić się od tej samodestrukcyjnej siły, postanawia wyjechać na kilka tygodni. Marilyn ma nagrywać swoje przemyślenia na taśmy magnetofonowe, które w przyszłości staną się kanwą do napisania przez Schneidera jej ostatnich seansów - ostatnich miesięcy krótkiego, aczkolwiek burzliwego życia.
Nigdy nie mogłam pogodzić się z kreowaniem mnie na symbol seksu. Z seksu uczyniono przedmiot. Nienawidzę myśli, że mam być przedmiotem.



Michel Schneider, francuski psychoanalityk zagubiony wśród pisarzy, przedstawia życie Marilyn Monroe w nietypowy sposób. Książka posiada filmową formę. Jest podział na sceny, są daty, adresy ułożone w niechronologicznej przestrzeni czasu, zupełnie jak w Pulp Fiction. Kamera poszła w ruch. Akcja! W odróżnieniu od dawno dostępnych na rynku biografii amerykańskiej ikony kina, powieść Schneidera nie próbuje na siłę wyjaśniać przyczyny jej śmierci; nie dodaje kolejnej teorii spiskowej ani nie potwierdza już istniejących. Francuz chciał przede wszystkim pokazać Normę Jeane Baker, jako osobę zagubioną, nieszczęśliwą, ranioną przez wszystkich, do których czuła miłość i od których tej miłości pragnęła. Pokazuje także skomplikowany proces, w wyniku którego sama Marilyn nie mogła określić swojej tożsamości. To, co zaczęło się dla niej jako ucieczka z potworności dzieciństwa, miało finał w uprzedmiotowieniu, zamianie w ciało.

Opierając się na dostępnych dokumentach, nagranych wywiadach z Marilyn, czy wydanych wcześniej książkach o aktorce, Michel Schneider konstruuje całkiem udaną nie-biografię, w której trudno odróżnić fikcję od rzeczywistości. Bo czy nie jedynie fikcja pozwala dotrzeć do rzeczywistości? Mimo to, autorowi udało się zachować wiarygodność. Pozycja nie tylko dla zagorzałych wielbicieli i fanów - tak to prawda - talentu Miss Monroe, ale dla wszystkich, którzy chcą dowiedzieć się czegoś więcej o kobiecie, w której kochali się nasi ojcowie; która stała się inspiracją dla pisarzy, poetów czy artystów takich jak Andy Warhol lub Elton John - to on napisał na jej cześć utwór Candle in the wind. Przyznam szczerze, że przed lekturą tej książki niewiele wiedziałem o Marilyn Monroe. Pamiętałem ją tylko z filmu Pół żartem, pół serio, gdzie zagrała brawurowo Sugar Kowalczyk, jedną z głównych bohaterek. Lecz od momentu skonsumowania prozy francuskiego pisarza stałem się wielkim fanem Platynowej Blondynki. Billy Wilder, reżyser wyżej wspomnianego filmowego arcydzieła, w jednym z wywiadów powiedział o Monroe: Lepsza była spóźniona Marilyn, niż wszystkie inne aktorki tych czasów. Niewątpliwie posiadała ona wielkie komediowe natchnienie.  

Książka przedstawia również nieznane wcześniej fakty z życia Monroe; pokazuje dlaczego gwiazda mówiła szeptem występując przed kamerą, ujawnia pikantne szczegóły z życia seksualnego głównej bohaterki. Na kartach tej powieści spotkamy całą plejadę legend amerykańskiego kina. Począwszy od Jean Harlow, której życie i kariera zawodowa stała się inspiracją dla Marilyn Monroe (to z jej powodu zmieniła kolor włosów), Clarka Gable'a, Laurence'a Oliviera, a skończywszy na Marlonie Brando. Autor za Marilyn, ostatnie seanse otrzymał nominacje do m.in. nagrody Goncourtów, Renaudot oraz Femina. Wygrał natomiast Prix Interrallie, a powieść znalazła się w pierwszej dziesiątce najlepiej sprzedających się książek we Francji w roku 2006.

Kilka miesięcy temu świat obiegła informacja, że trzy zdjęcia rentgenowskie klatki piersiowej Marilyn Monroe zostały kupione przez kolekcjonerów za 45 tysięcy dolarów. Słynną białą suknię, wyszywaną błyskotkami, w której wystąpiła na przyjęciu urodzinowym u prezydenta Kennedy'ego, sprzedano - bagatela - za ponad 1,3 miliona dolarów. Tak więc kult aktorki i wszystkiego co z nią jest związane, nie zniknął. Przetrwał podobnie jak jej filmy. Jak pamięć o niej. Jak głos nagrany na taśmach, którego nie sposób zapomnieć, mimo wielu prób jego wymazania. Aktorka, która zawsze dostawała gorzki koniec lizaka, żyje swoim drugim życiem. W konsumpcyjnym świecie zabiega o nasz podziw, szacunek i empatię, poprzez rzeczy, które po niej pozostały: ubrania, książki, notatki. Ślady jej życia, którego tak nienawidziła, teraz ktoś kocha, wynosząc do rangi fetyszu.

Ostatnie ujęcie. Napisy końcowe. Czarny ekran. Cisza. Zaspokoiłeś już swoją ciekawość. Możesz już wrócić do normalnego życia, tak różniącego się od tego co widziałeś. Ale oba te światy łączy jedno: chęć bycia potrzebnym, rozumianym i kochanym.

Ocena: 8/10

1 komentarz: