Ostatni akt muzycznego podsumowania to wyselekcjonowanie 25 najlepszych płyt zagranicznych. Nasza uwaga przeniesie się później na inne aspekty wchodzące w zainteresowanie i cel działalności SS, lekko zaniedbywane, co mamy nadzieje nadrobić w nowo rozpoczętym roku. A i jeśli szukacie kolejnego podsumowania, gdzie prym wiedzie Kanye West, to to zestawienie nie jest dla Was. Sam ze smutkiem przyznaję, że miniony rok pod względem muzycznym nie wyróżniał się niczym specjalnym. Ale udało znaleźć się ponad dwudziestkę albumów, które uwiodły i zniewoliły.
25. Tamaryn - The Waves
Album doskonale spisujący się w przenośnym odtwarzaczu mp3, czerpiący z klasyki shoegaze'u i zawierający przykryte kalifornijskim piaskiem melodie wyjęte z portfolio brytyjskich kapel. Naszym obowiązkiem jest wyróżnienie: Love Fade - za całokształt i za zaistnienie na letniej składance, Choirs of Winter - za darmowy pakiet wskrzeszania wspomnień za nieodżałowanym Slowdive. I mimo, że to "wszystko już kiedyś było", w niczym nie umniejsza to talentu duetu z San Francisco.
24. Kisses - The Heart of the Nightlife
Pocałunek to samo zdrowie. Nie będę tu przytaczał udowodnionych faktów, co do jego zalet. Jeśli akurat nie ma z wami waszej drugiej połówki, i nie możesz a chcesz kogoś pocałować; chcesz podnieść swoją odporność a nie masz kasy na Actimel, włącz The Heart of the Nightlife. Tak namiętnego całusa twój partner ci nie zagwarantuje. Pocałunek na zapleczu... z języczkiem. Na zapleczu pięciogwiazdkowego hotelu Kisses.
Przeczytaj naszą recenzję: Kisses - The Heart Of The NIghtlife
23. Field Music - Measure
Dwadzieścia piosenek Field Music mogło początkowo odstraszyć, ale po zmierzeniu się z nimi, wiesz że zostałeś pokonany. Pokonany przez ich chwytliwość, melodyjność i nieszablonowość, co jest największym atutem Measure. Najchętniej odtwarzane utwory? Singlowe Them That Do Nothing, tytułowe Measure, kapitalne i zaskakujące, wygrzebujące nuty z dyskografii Prince'a Let's write a book czy dynamiczne i od razu zapadające w ucho Effortessly. Co prawda czas braci Kaczyńskich dobiegł końca, bracia Mroczek nie są już tak popularni jak jeszcze dwa lata temu, więc kto teraz jest najpopularniejszy? Bracia Brewis. Ale nie u nas. W Polsce wielka, medialna... cisza. Była i jest.
22. Beach Fossils - Beach Fossils
Debiutancki album nowojorczyków to 11 utworów, przypalonych Słońcem i wysmaganych morską bryzą. Wyciągnij album ze zdjęciami z wakacji i puść sobie Window View - ale upał, nie? Ubierz hawajską koszulę oraz szorty i posłuchaj Vacation - byliśmy chyba już na tej plaży? Przypomnij sobie wakacyjną przygodę z Anią i odpal Youth - znów czujesz się taki młody i pełen życia? Czy muszę Cię jeszcze namawiać do sięgnięcia po ten album? W STYCZNIU?!
21. Clive Tanaka y Su Orquesta - Jet Set Siempre 1°
Odkąd sięgam pamięcią moja siostra zawsze marzyła, by wybrać się w podróż do "odległej" Japonii. Zbierała na ten cel pieniądze, uczyła się japońskiego języka, kupiła nawet Gazety Wyborczej przewodnik po Kraju Kwitnącej Wiśni. A to figa! Na nic jej trudy i wyrzeczenia - do tej pory nie zapuściła się dalej niż na Słowację. A ja w Japonii byłem całkiem niedawno. W październiku, chyba... Tylko troszkę inny ten kraj niż obrazy i dźwięki, które na co dzień oglądamy w telewizji czy w filmach. Żadnych samurajów ani taiko. Bardzo taki słoneczny i letni. Clive Tanaka przenosi chillwave i french house na japońskie parkiety. I czyni to z niespotykaną klasą.
Przeczytaj naszą recenzję: Clive Tanaka y Su Orquesta - Jet Set Siempre 1°
20. Rangers - Suburban Tours
Jeszcze nigdy tak bardzo nie tęskniłem za odtwarzaczem wideo i VHS-ami z logo wypożyczalni przy ulicy Nawojowskiej na opakowaniu. Magnetowidu nie ma, wspomnianej wypożyczalni także (pozdrawiam Marka!), a kaset doliczyłem się czterech, w tym jedna z komunii. Dokąd zmierza ten świat... Skoro wszyscy trąbią o renesansie kaset magnetofonowych, to czemu nie wskrzesić kaset wideo. Joe Knight może robić do nich soundtracki. Soundtrack na VHS-a.
19. Matthew Dear - Black City
Świetna alternatywa dla wszystkich, nie lubiących LCD Soundsystem lub zawiedzionych ostatnią płytą Jamesa Murphy'ego. Głęboki śpiew Deara, przywodzący na myśl wokal Davida Bowie, doskonale współgra z mroczną atmosferą muzycznego Gotham City, wykreowanego przez otwierający Honey czy More Surgery. Czerń rzadko kiedy jest tak pociągająca jak ta zawarta na Black City.
18. Tindersticks - Falling Down a Mountain
Za konsekwencję. Za odwagę i wytrwałość w tym co robią. Za dwadzieścia lat wzruszeń i uśmiechów. Za podniesienie się z "kryzysu". Za świetny koncert na katowickim Off Festiwalu. Za Peanuts. Za niepowtarzalny baryton Stuarta Staplesa. Za całokształt. Za Falling Down a Mountain. Za to, że jeszcze nagrywają i tworzą muzykę tak skromną i elegancką z wierzchu, a głęboką i przeszywającą środek/wnętrze duszy słuchacza.
17. Infinite Body - Carve out the face of My God
Jeśli wierzyć ekspertom z SETI zajmującym się poszukiwaniem pozaziemskich form życia, już wkrótce czeka nas spotkanie z UFO. W kierunku naszej planety zmierzają podobno trzy gigantyczne obiekty, które w pobliżu Ziemi znajdą się w roku 2012. Największy z nich ma średnicę 240 kilometrów, a dwa kolejne są nieco mniejsze. Wszystkie statki znajdują się w tej chwili nieopodal orbity Plutona. Zbliża się apokalipsa. Ja wezmę ze sobą płytę Kyle'a Parkera. A ty?
16. Women - Public Strain
O tych paniach... przepraszam Panach, pisaliśmy w utrzymanych w dobrym tonie słowach. Wszystkie znaki na niebie i na ziemi wskazują, że oto mamy do czynienia z grupą, która już niedługo przejmie pałeczkę z napisem "najlepszy rockowy zespół". Gitarowe granie dawno nie miało tak dobrze zapowiadających się ludzi jak chłopaki z Women.
Przeczytaj naszą recenzję: Women - Public Strain
15. Dungen - Skit I Allt
Najnowsze dzieło Szwedów, to dawka spokojnej muzyki zahaczająca momentami o folkowo-jazzowe krawędzie (Vara Snabb) z delikatnymi partiami fortepianu, fletu i skrzypiec (Min Enda Vän). Nie ma tu ognistych gitar, mocarnych riffów czy szaleńczej gry perkusji. "Mózg" Gustav Ejstes tym razem postawił na melancholię i wyciszenie, co w moim przypadku świetnie się sprawdziło. Skit I Allt, ale nie nowe wydawnictwo Dungen.
14. Phosphorescent - Here's To Taking It Easy
Kolejna płyta tego amerykańskiego pieśniarza, sukcesywnie buduje w słuchaczu uczucie uwielbienia i zachwytu do autora Here's To Taking It Easy. Santo subito!
Przeczytaj naszą recenzję: Phosphorescent - Here's To Taking It Easy
13. Beach House - Teen Dream
Piękni nudziarze. Trzecia płyta w dorobku, znów cudowne melodie, wokal Victorii, slide'y Alexa i nastoletnie sny. Powtórzę to jeszcze raz: piękniejszej płyty w tym roku nie było.
12. The Besnard Lakes - The Besnard Lakes Are the Roaring Night
Ostatnio słuchałem ich znów, jeżdżąc na rowerze po zimnym i nocnym Krakowie. Bardzo mi ta płyta odpowiada, i z miesiąca na miesiąc coraz bardziej podoba. Aż strach pomyśleć, na które miejsce by zawędrowała w podsumowaniu, gdyby te miało się odbyć dopiero za dwa miesiące. Subtelne The Lonely Moan to obecnie mój ulubiony utwór z tej płyty.
Przeczytaj naszą recenzję: The Besnard Lakes - Are The Roaring Nights
11. Flying Lotus - Cosmogramma
Na pewno widzieliście nieraz zdjęcia nieznanego i tajemniczego Wszechświata, wykonane przez teleskop kosmiczny Hubble'a. Flying Lotus zagłębił się w otchłań muzyki elektronicznej, i dotarł do jej źródeł. Efekt jest równie piorunujący, co fotografie kosmosu. Kosmiczna opera z pewnością wejdzie do klasyki gatunku.
10. Candy Claws - Hidden Lands
Ta płyta stanowiła najlepszy soundtrack w czasie wędrówek po górach i lasach. Człowiek nie może odróżnić czy to co słyszy to jeszcze Candy Claws czy już natura. Sześcioosobowa grupa z Colorado swym drugim albumem ugruntowała sobie pozycję lidera wśród zespołów najlepiej oddających ducha letnich przygód. Z pewnością nas jeszcze zaskoczą.
Przeczytaj naszą "recenzję": Candy Claws - Hidden Lands
9. Caribou - Swim
Dan Snaith, czyli muzyczny kameleon znów zaskoczył. Z psychodeliczno-rockowych lasów Andorry zawędrował na taneczne parkiety, i zrobił to z takim przytupem, że nie mieliśmy wątpliwości co do jego miejsca w naszym top 25.
8. Toro Y Moi - Causers of This
Chaz Bundick nagrał BARDZO DOBRĄ PŁYTĘ. Nie jest to może arcydzieło, tak jakby chcieli tego inni, ale i tak absorbuję człowieka na więcej niż jest to przewidziane. Wierzę, że na prawdziwe arcydzieło w wykonaniu tego artysty przyjdzie jeszcze pora. Być może w lutym...
7. Deerhunter - Halcyon Digest
Przeboje, dajemy wam przeboje... Łowca Jeleni po dwóch latach od wydania Microcastle/Weird Era Cont. powrócił z przebojowym materiałem, najłatwiej przyswajalnym w ich karierze. Teksty Bradforda jeszcze nigdy nie były tak osobiste, gitara tak przyjaźnie nastawiona - dźwiękowe eksperymenty, tak charakterystyczne dla ich debiutu, zeszły na dalszy plan. Pomimo tego, Deerhunter nadal zaskakuje i zawsze wskakuje do pierwszej dziesiątki końcoworocznych zestawień płyt (choć już nie tak wysoko jak kiedyś).
Przeczytaj naszą recenzję: Deerhunter - Halcyon Digest
6. Julian Lynch - Mare
Olde English Spelling Bee okazała się tegorocznym killerem wśród wytwórni płytowych. Niemal każde jej wydawnictwo (może oprócz Pigeons) osiągało wysoki poziom. Wykonawcy, którzy wydają u niej płyty to nietuzinkowi, mający własne, często zupełnie odmienne, podejście do tworzenia muzyki niż ich koledzy z branży, artyści niebojący się odważnych i śmiałych kroków. Julian Lynch jest jednym z ich najlepszych "killerów". Mare to wakacyjne piosenki w wersji zbyt długo przebywającej na Słońcu.
Przeczytaj naszą recenzję: Julian Lynch - Mare
5. Wild Nothing - Gemini
Oczywiste inspiracje i nawiązanie do idoli z lat 80. okazały się kluczem do nagrania albumu twórczego, zatopionego w reverbach, i dźwiękach cure'owsko-podobnych. Chyba żadna inna płyta nie wywoływała tyle emocji i wspomnień z dzieciństwa czy młodości, co Gemini. Panie Tatum - ukłon z naszej strony.
Przeczytaj naszą recenzję: Wild Nothing - Gemini
4. Ariel Pink's Haunted Graffiti - Before Today
Mam dziwne przeczucie, że tego pana wraz z zespołem zobaczymy na którymś z letnich festiwali w Polsce. Przeczucie to raczej nie jest kierowane obawą i moim jasnowidztwem, ale faktem, że Before Today można usłyszeć w popołudniowych programach radiowej Trójki. Stąd już niedaleka droga do... Wiecie czego. Round and Round wywalczyło "jedynkę" wśród tegorocznych singli. Pink ucywilizował się, ubrał porządny garnitur od Armaniego, wypolerował brzmienie i bez żadnych ceregieli wkroczył na salony, udowadniając wszystkim niedowiarkom, że można po niemal całej dekadzie istnienia w drugim obiegu z miejsca stać się gwiazdą pop.
Większego szaleńca od Ariela Pinka we współczesnej muzyce nie znajdziecie. Ale to wcale nie przeszkadza. Każdy chce być w jego paczce.
3. Emeralds - Does It Look Like I'm Here?
Jeśli What Happened Cię tylko zaciekawiło, to Does It Look Like I'm Here Cię zmiażdży. W porównaniu do poprzedniego krążka ekipa z Markiem McGuire'em na czele uporządkowała twórcze zapędy i skondensowała piosenki w radiowe i "przebojowe" ramy. Powalający efekt. Arpcore rządzi w 2010!
2. Twin Shadow - Forget
George Lewis Jr. pokazał światu jak należy brać się za rewitalizowanie 80'sowej muzyki. Tej płyty nie można ot tak zapomnieć. Wkręci się pomiędzy neurony i nic na to nie poradzisz. Pod wieloma warstwami syntezatorów, odhumanizowanej elektroniki, człowiek odkrywa niespotykane pokłady ciepła i wrażliwości, które są bliskie każdemu z nas.
Przeczytaj naszą recenzję: Twin Shadow - Forget
1. Tame Impala - Innerspeaker
Australia może być dumna. Najlepszą zagraniczną płytę tego roku nagrali debiutanci z Perth. Innerspeaker to psychodeliczna symfonia, gdzie każdy utwór lokuje się na bardzo wysokim poziomie. Tu nie ma słabych punktów. Kapitalny krążek, którym można i należy zastąpić tlen. Od pierwszych dźwięków It Is Not Meant to Be aż po ostatnie takty I Don't Really Mind - wiesz, że to będzie jedna z tych płyt, do których nie tylko chcesz ale musisz co jakiś czas wracać. I nie masz innego wyjścia. Proste równanie. Słuchasz Tame Impala = Kochasz Tame Impala.
Przeczytaj naszą recenzję: Tame Impala - Innerspeaker
Spoko. Jest co próbować i czemu dawać jeszcze jedną szansę.
OdpowiedzUsuńI komentarze jakby bardziej przemyślane i opanowane. Chwali się.
PS Wszystkiego dobrego w nowym roku! :)